- Hej. - Podskoczyłam mimowolnie w miejscu.
- Cześć, przestraszyłeś mnie.
- No to na początku ty zadawaj pytania. - Usiadł na pisaku i teatralnie wyczyścił miejsce obok siebie, które powoli i jeszcze niepewnie zajęłam. Niby to trochę się znaliśmy, ale ja nic o nim nie wiedziałam (oprócz tego, że jego ojcem jest Apollo i że jest super przystojny).
- Jaki on jest? Oprócz tego, że może poświęcić życie za ważną osobę i jest życzliwy. - Uśmiechnęłam się w duchu przypominając sobie zakręcone spotkanie z Leo.
- Hmm, Percy jest urodzonym przywódcą. Pewnie po ojcu. - Spojrzał w stronę morza jakby oczekiwał jakiegoś cudu. - Ma trochę sarkastyczne poczucie humoru. Hmmm, jego dziewczyna Annabeth nazywała go "golonomóżdżkiem", bo podobno nie zauważa czasami oczywistych rzeczy. Co jeszcze chcesz wiedzieć?
- Pełne imię i nazwisko?
- Perseusz Jackson.
- Ulubione zwierzę?
- Chyba koń; Mroczny.
- Kolor?
- Nie wiem... Chyba coś na kształt koloru morza, czyli jakiś turkusowy?
- Owoc?
- Chyba winogrona?
- Smak lodów?
- Cyrtynowy. - Odpowiadał już troszeczkę zdziwiony.
- Sztuka walki?
- Na miecze.
- Lubi pomidory?
- Nie wiem! Nie pytałem go! Po co ci ta wiedza?
- Dobra, już chyba więcej się nie dowiem. Teraz ty zadajesz pytania.- No to na początku ty zadawaj pytania. - Usiadł na pisaku i teatralnie wyczyścił miejsce obok siebie, które powoli i jeszcze niepewnie zajęłam. Niby to trochę się znaliśmy, ale ja nic o nim nie wiedziałam (oprócz tego, że jego ojcem jest Apollo i że jest super przystojny).
- Jaki on jest? Oprócz tego, że może poświęcić życie za ważną osobę i jest życzliwy. - Uśmiechnęłam się w duchu przypominając sobie zakręcone spotkanie z Leo.
- Hmm, Percy jest urodzonym przywódcą. Pewnie po ojcu. - Spojrzał w stronę morza jakby oczekiwał jakiegoś cudu. - Ma trochę sarkastyczne poczucie humoru. Hmmm, jego dziewczyna Annabeth nazywała go "golonomóżdżkiem", bo podobno nie zauważa czasami oczywistych rzeczy. Co jeszcze chcesz wiedzieć?
- Pełne imię i nazwisko?
- Perseusz Jackson.
- Ulubione zwierzę?
- Chyba koń; Mroczny.
- Kolor?
- Nie wiem... Chyba coś na kształt koloru morza, czyli jakiś turkusowy?
- Owoc?
- Chyba winogrona?
- Smak lodów?
- Cyrtynowy. - Odpowiadał już troszeczkę zdziwiony.
- Sztuka walki?
- Na miecze.
- Lubi pomidory?
- Nie wiem! Nie pytałem go! Po co ci ta wiedza?
- Opowiedz mi trochę o sobie.
- No więc nazywam się Kate Wilson...
- No łał!
- Nie przerywaj! No więc nazywam się Kate Wilson i pochodzę z Polski. Mam 16 lat. Rocznikowo, bo skończę w lipcu. Moja mama teraz uczy języka polskiego na Manhattanie.
- Cieszysz się, że jesteś tutaj?
- Nigdy się nie zastanawiałam. Raczej nie mam wyboru, czy mam być tutaj, ale raczej tak. Tak, cieszę się, że tu jestem bo mam Percy'ego...
- Który nie wie o twoim istnieniu i jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
- A żebyś wiedział. A teraz ty mi opowiedz coś o sobie?- spojrzałam głęboko w jego wesołe oczy.
- No to.. jestem Drake Hilland, syn Apollina. Moja mama to Emily Hilland i pracuje w Los Angeles jako aktorka. Chyba swoją urodą rozkochała w sobie mojego tatę. - I już wiadomo po kim jest taki przystojny; niekoniecznie same geny ojca. - Chodzę w tym mieście do prywatnej szkoły. W tym roku skończę 17 lat, więc jestem od ciebie starszy, mała. - Zażartował i wystawił mi język. Jeszcze trochę pogadaliśmy kiedy musiał przyjść kres.
- Teraz już ostatnie. Masz może chłopaka? - Ostatnie pytanie zbiło mnie z tropu. Na szczęście przerwała nam jakaś dziewczyna wrzeszcząc: "CZERWONY ALARM" i że mamy jak najszybciej iść do miejsca, gdzie odbywają się ogniska. Spojrzeliśmy na siebie zaniepokojeni, szybko wstaliśmy i pobiegliśmy na miejsce spotkania. Nie zdążyłam założyć butów, więc żwirek kuł mnie w nogi, ale nie zważałam na to. Biegłam jak najszybciej przed siebie. Jeśli to ci sami, co porwali Percy'ego, to można się będzie po nich spodziewać wszystkiego. Zorientowałam się, że nie mam swojego miecza. Przeklęłam pod nosem i jeszcze szybciej zawróciłam do mojego domku. Porwałam broń i w pośpiechu założyłam zbroję. Z całych sił biegłam na miejsce. Stanęłam na miejscu, gdzie odbywało się ognisko. Były tam trzy wielkie, chyba, sturękie potwory. Pierwszy raz będę mogła zmierzyć się z prawdziwym potworem. Niby tyle obozowiczów, ale tylko paru odważyło się walczyć. Większość poprostu się broniła i uciekała. Chciałam natrzeć, ale ktoś złapał mnie za ramię. Była to Eva, która miała obdarte kolano i parę siniaków. Ledwo co łapała oddech.
- Eva, co się stało?
- Sturęcy... Nie wiadomo jak obeszli... Barierę... - Wyzipiała. - Chejrona każe nam teraz wyruszać. Natychmiast... Leo właśnie uczy Drake jak się programuje Argo II na konkretne miejscy. - Oddychała już normalnie. - Chejron łączy się z Apollem. Mówi, że mamy mało czasu i nie będziemy wstępować na Olimp. MUSIMY iść teraz do Wielkiego Domu, gdzie są. - Pociągnęła mnie za rękę. Zaprzeczyłam głową
- Musimy im pomóc. Ty idź i skontaktuj się z Apollem, a ja im pomogę. Jak zostanie tylko jeden i będą w stanie go pokonać to od razu idę do was. - I zanim zdążyła zaprzeczyć pobiegłam wyciągając w biegu miecz. Clarisse, córka Aresa właśnie gładziła pierwszego potwora, który rozsypywał się powoli w pył. Zajęłam się drugim. Atakował właśnie jakieś rodzeństwo w wieku około 13 lat. Potwór był mniej więcej trzy razy wyższy ode mnie. Weszłam od tyłu na jego barki zanim się zorientował, że ktoś go atakuje. Wbiłam nóż w jego plecy. Zawył z bólu i potrząsnął sobą tak, że spadłam na plecy. Przygniotłam sobie lewą rękę, która zaczęła przeraźliwie boleć. On swoją maczugą poobijaną kolcami walnął we mnie, ale w ostatnim momencie przeturlałam się 3 metry dalej. Wstałam na tyle szybko, na ile pozwoliła mi boląca ręka. Kątem oka zobaczyłam jak herosi od Apolla i Aresa razem powalają następnego sturękiego. Ten "mój" był ostatni. Chciałam zaatakować, ale jednak ból w ręce był zbyt wielki. Jedyną rzeczą, jaką chciałam teraz zrobić, to przemyć sobie tą rękę w zimnej wodzie. Właśnie; woda. Tyle, że nie miałabym tyle siły, aby przenieść ją z tak daleka. W mojej głowie usłyszałam jakiś głos.
Woda jest w tobie.
Tylko co to mogło znaczyć? Tajemniczy głos nie raczył tego wyjawnić. Postanowiłam się skupić. Woda jest we mnie. Czyli co? Mogłam sobie ten piasek zamienić w wodę? Proszę bardzo, spróbuję. Zamykam oczy i wyobrażam sobie wodę. Słoną wodę w oceanie, a potem wzięłam do zdrowej ręki garść piasku. Nic. Zacisnęłam jeszcze bardziej powieki i wyobrażam sobie tą wodę tak mocno, że aż ją czuję. Właśnie; CZUJĘ. Otwieram powoli oczy i patrzę jak wokół mnie "lata" woda . Ręka natychmiastowo mi zdrowieje. Patrzę, że woda robi to co moje dłonie. Walę więc nimi w potwora, którego właśnie próbuje pokonać Clarisse. Ej, nie dam jej wszystkiego zrobić samej! Też chcę chociaż jednego pokonać. Walę wodą w sturękiego, która teraz przygniata go do ziemi. Podnoszę miecz i wbijam mu go w środek klatki piersiowej.
~*~
Jestem poetą,
doskonale słowa rymującym.
To jest haiku.
I strzelają moje strzały.
Wiesz, że jestem lepszy.
Ach, jakie ze mnie ciacho.
Pfff... To już nie wiem, które haiku z zeszytu Apolla, a on NADAL nie może znaleźć tego, w którym zapisał miejsce pierwszego klucza. Najgorsze było to, że KAŻE kończyło się na "Ach, jakie ze mnie ciacho". Wreszcie zaśpiewał to na co zaczekaliśmy:
Klucz jest ukryty
w Korei Północnej,
Ziemi Aresa.
Kaesong skrywa
grób króla Kongmina
i jego żony.
Przed nim kamienne
rzeźby strzegą go dobrze,
lecz pod nim wszystko najgorsze.
Wszyscy odetchnęli z ulgą. Bóg tylko zmarszczył brwi i szybko coś dopisał oraz od razu to przeczytał:
Ale ze mnie ciacho.
Drake zaczerwienił się jak by było mu wstyd za jego tatę.
- To już dziękujemy Apollo. - Powiedział Chejron. - Jesteśmy bardzo wdzięczni, że nam to powiedziałeś, ponieważ bardzo nam się śpieszy. - I bez ogródek rozłączył iryfon. - Teraz możecie już wyruszać.
Tak bez przygotowania? Ledwo co zabiliśmy tego potwora i wysłuchaliśmy gdzie znajduje się pierwszy klucz i już mamy wyruszać? Czy nie możemy zaczekać do niedzieli? Zadałam moje pytanie Chejronowi.
- Chodzi o to, że jeśli te potwory się tu przedostały, to inne mogą tak samo szybko nas dopaść. Im szybciej uwolnimy 6/7 Wielkiej Siódemki, tym lepiej. Musicie to zrobić przed mniej więcej połową lipca. - Zrobił minę jakby się zastanawiał, czy przypadkiem nie za dużo powiedział. - No więc w drogę! Leo zaprogramowałeś już gdzie ma lecieć Argo II?
- Tak - odpowiedział syn Hefajsosa - czyli na Korę Północną, miasto Keasong. Już wam współczuję. Grób króla Kongmina, to podobno naprawdę niebezpieczne miejsce. Na dodatek tam TERAZ panuje wojna śmiertelników. Wojna to ziemia Aresa. Nie sądzę, żeby wam jakoś pomógł przetrwać.
- Chodzi o to, że jeśli te potwory się tu przedostały, to inne mogą tak samo szybko nas dopaść. Im szybciej uwolnimy 6/7 Wielkiej Siódemki, tym lepiej. Musicie to zrobić przed mniej więcej połową lipca. - Zrobił minę jakby się zastanawiał, czy przypadkiem nie za dużo powiedział. - No więc w drogę! Leo zaprogramowałeś już gdzie ma lecieć Argo II?
- Tak - odpowiedział syn Hefajsosa - czyli na Korę Północną, miasto Keasong. Już wam współczuję. Grób króla Kongmina, to podobno naprawdę niebezpieczne miejsce. Na dodatek tam TERAZ panuje wojna śmiertelników. Wojna to ziemia Aresa. Nie sądzę, żeby wam jakoś pomógł przetrwać.
_________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Może nie jest za długi, ale jestem z niego zadowolona :) Prosimy o komentarze ;)
Ala
Kocham tą liczbę <3 1234 wyświetlenia w tydzień
Omg! Κοηαμ Σασ
OdpowiedzUsuńNie ma to jak pisać po Grecku, a wy to odczytacie bo jesteście w połowie z Grecji ;*
Θβθστςιαμ Σασ ι Σασζεγο βλογα <3<3<3
Kiedy kolejny ροζδζιαλ?
Bardzo nam miło :* Następny powinien pojawić się jakoś do piątku.
Usuńμε τις καλύτερες ευχές,
Αλίκη
PS: Δεν υπάρχει τίποτα σαν το Google Translator xD
Μόλις έγραψα πολωνική γράμματα ;)
Usuń*.* kocham twoj blog
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetnie <3 czekam na więcej :D /ΑΘΣ
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkiem i przyznaję, że blog naprawdę ciekawy :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam cały i czekam na więcej
Fajnie piszecie... życzę weny :)
Szur, S&S
P.S. zapraszam do nas na awa-lowcy.blogspot.com (co prawda nie z "gatunku" Percy, ale może się wam spodoba ;) )
Nom, Szur mnie wymęczyła, że mam dziś skończyć, więc jeszcze tylko dizsiejsza notka i bd mieć czyste sumienie...
UsuńPomarańczowa koszulka makes my day.
Super-super-super!
Szalona, S&S
PS: Ja też do nas zapraszam :) A jeśli lubicie Władcę Pierścieni, lub macie ochotę poczytać kiepski romans to zapraszam też tu -> linos-historia-srodziemia.blog.onet.pl
Szal
Super! Już zaczynam ubóstwiać ten blog. Kocham Was i wasze opowiadanie.
OdpowiedzUsuńWasza Fanka
Pisałam gdzies, że juz nic nie napiszę? Chyba się nie stosuję, bo Apollo rozwalił system :}.
OdpowiedzUsuńFajny tata, Drake :) Rozumiem,czemu się chłopak zarumienił ...