- Mam!
- krzyknęła Eva. Już jakoś około godziny krążymy w środku pomnika Jezusa,
próbując znaleźć... No właściwie nie wiem, co. Może jakieś schody, może jakiś
przycisk, dźwignię, nie wiem, co. Kiedy Eva coś znalazła (nie wiem, co) odżyła
we mnie nadzieja.
- Co
masz?! - krzyknęłam. Nie znaliśmy rozmiarów tego pomieszczenia, więc wolałam
krzyczeć niż mówić, ponieważ nie byłam pewna, czy Eva mnie wtedy usłyszy.
- Chyba
schody, ale nie jestem pewna! - odkrzyknęła córka Hekate. - Chodźcie do mnie!
"Ale
gdzie?" chciałam zapytać, ale uprzedził mnie głos Drake'a, tuż przy mnie.
Podskoczyłam ze strachu.
- Nie
krzycz mi do ucha! - zawołałam, wystraszona. On się cicho roześmiał.
- Tutaj! - zawołała Eva. - W prawo...
znaczy... wasze lewo! - poszliśmy w tamtą stronę i prawie zderzyłam się z Evą.
Drake wpadł na te schody, które odkryła (albo na ścianę, bo nie jestem pewna).
Trochę czasu zabrało nam pozbieranie się i zorientowanie, gdzie kto jest. Teraz
już przynajmniej coś wiedzieliśmy. Złapałam Evę za rękę, żeby się nie zgubić.
Jestem prawie pewna, że drugą ręką trzymała Drake'a. Powoli weszliśmy na
schody. Przeszliśmy może ze trzy schodki i jedna moja noga do kolana wpadła w
jakąś dziurę. Szybko podpierając się na mojej przyjaciółce wyszłam z niej. Dwa
kroki dalej ja i Drake jednocześnie ponownie weszliśmy w pęknięcie. Mocniej
ścisnęłam dłoń przyjaciółki. Zanim stanęłam nogą na następnej belce wymacałam
ją stopą sprawdzając w jakim momencie się zapadnie. Spokojna ominęłam to
miejsce. I tak powoli krok za krokiem szliśmy ku górze. Stopnie zdawały się nie
mieć końca...
~*~
Nagle w ułamku sekundy zalała nas fala przeraźliwie rażącego światła słonecznego. Wszyscy upadliśmy na podłogę. Zaraz, nie wszyscy. Drake nie.
Podbiegł do nas i rozpaczliwie zapytał:
- O co chodzi? - wyczuwałam zdziwienie w jego
głosie. Zamrugałam gwałtownie, próbując przyzwyczaić się do ogromnego światła.
Trochę skutecznie, bo pomimo ciemnych plamek tańczących przed moimi oczami,
mogłam widzieć cokolwiek.
Spojrzałam się przed siebie. Byliśmy chyba w głowie Jezusa, ponieważ na końcu
pomieszczenia widniały dwa spore okna, które z powodzeniem mogły być oczami
posągu. I mówiąc "okna" nie mam na myśli takich z szybami, tylko po
prostu dwa spore otwory.
Pod jednym z okien ktoś stał. Odwrócił się. Miał piaskowe, jasne włosy i
błękitne oczy. Na oko wyglądał jak w naszym wieku. Może o rok starszy. Był
przystojny, o! Był mega przystojny! Nie było wątpliwości, że to Apollo.
- On jest taki... boski. - powiedziała Eva.
- Jest bogiem. - odpowiedziałam niezbyt inteligentnie.
Mówiąc to miałam takie dziwne uczucie, coś jakby de ja vu, jakby ta sytuacja już się kiedyś
zdarzyła, choć byłam pewna, że nigdy jej nie doświadczyłam. Jednak musiałam
zgodzić się z Evą: był mega przystojny. Jestem pewna, że żadna dziewczyna nie
może tego zaprzeczyć. No, chyba, że Artemida.
- Drake. - powiedział bóg i obdarzył nas
hollywoodzkim uśmiechem. Miał idealnie białe zęby i gdyby były jeszcze trochę
jaśniejsze mogły trwale odebrać mi wzrok.
- Eee... Hej? Tato? - powiedział niepewnie
mój przyjaciel.
- Tato? Nie, mów mi po prostu Apollo. Nazwa
"tata" lub "ojciec" mnie postarza. No więc co was do mnie
sprowadza w moim pięknym mieście?
- Przyszliśmy po klucz - zaczęłam pewna
siebie - możesz go nam dać, a my już sobie pójdziemy. Co nie Drake? - on nic
nie powiedział.
- Dobra, dobra. Nie jestem taki naiwny. Na
początku musicie wykonać moje zadanie. Ponieważ jestem bogiem między innymi
poezji to wymyśliłem wiersz!
- Czyli następne haiku. - mruknęłam pod
nosem.
- Phi! Haiku?! Jeszcze czego! Ono już dawno
wyszło z mody! Zrobiłem coś nowoczesnego - powiedział zafascynowany. Zrobiliśmy
dziwne miny, ale nic nie powiedzieliśmy. Znaczy oni, bo ja oczywiście muszę się
wdać w dyskusję z bogiem.
- Ale zaledwie parę dni temu pisałeś jeszcze
haiku! - zaprzeczyłam. Po co w ogóle ja to robię?
- No właśnie! To było wieki temu! Dzisiaj
zaprezentuję wam mój nowy sonet. - odchrząknął teatralnie i wyrecytował:
Walczę
z moją siostrą
Ja ją
pokonuję,
a ona
się załamuje
Moje
ambicje rosną
Ależ ja
jestem boski!
Ale ze
mnie ci...
- Ale wiesz, że to nie ma nic związanego z naszą misją? - Rzuciłam z ironią.
- Naprawdę? - Wydawał się być na prawdę
zdziwionym. - To przepraszam, ale widocznie pomyliłem się. - Wyjął swój notes i
szybko go przekartkował. Zmarszczył brwi i powiedział:
- Chyba jednak tego nie napisałem. No więc
wasze zadanie polega na tym by jedno w was na paralotni przeleciało stamtąd
- wskazał na wysoko umieszczoną latającą podłogę - do nas. Utrudnienie
polega na tym, że ustawiam słońce, by cały czas świeciło jednemu z was w oczy.
Oczywiście będą jakieś prądy wsteczne, przeszkody i tympodob... O! Mam wenę na
haiku! - Wrzasnął natychmiast tracąc zainteresowanie poprzednią sprawą. Zdziwiło
mnie, że na japoński wiersz, a nie jak przed chwilą powiedział sonet, ale nie
skomentowałam tego. Kto nadąży za logiką boga poezji? Szybko nabazgrał w swoim
notesie parę słów i po odkrząknięciu przeczytał:
Wschodzi
słoneczko,
które
mężnie ciągnę ja
Jestem
najlepszy
Ja i Eva cicho się zaśmiałyśmy, a bóg muzyki
dalej nie zbaczając na nic ponownie zmienił temat:
- To co Drake? Ruszasz?
- Dlaczego ja?
- Eee... Pomyślmy... - teatralnie zamyślił
się. - Może dlatego, że tylko ty masz zdolność widzenia nawet jak jest bardzo
mocne światło i możesz kogoś oślepić gdy słońce nie jest zasłonięte chmurami?
Myślę, że to jest wystarczający powód, dla którego to ty powinieneś iść. No,
chyba, że któreś z twoich przyjaciół chciałoby stracić wzrok lub nawet życie
spadając na ślepo z 100 metrów. - Wszyscy zrobiliśmy zdziwione miny. Ale jak
to? Drake też ma moc? Bóg jakby odczytał moje myśli i po krótkim śmiechu
odezwał się zirytowanym głosem. - A co wy myśleliście? Że jednego z moich
ulubionych synów, który na dodatek został wymieniony w Wielkiej Przepowiedni
obdarzę tylko mocą uzdrawiania? Co wy sobie myśleliście? WSZYSCY półbogowie
mają moce, ale od ich rodziców zależy jakie one są. Nie rozumiem Ateny, która
obdarza swoje dzieci tylko mądrością. Albo taki Hefajsots; daje dzieciom
umiejętność kucia i tak dalej, a tak nie wiele dzieci ma władzę nad ogniem. To
TAKIE głupie!
Ogień w
pochodni dającej światło nagle zgasł pozostawiając nam tylko oświetlenie z
zewnątrz i można było usłyszeć nie wiadomo skąd leciutkie zdenerwowane
pochuchiwanie sowy. Wszyscy oprócz Apolla wzdrygnęliśmy się, który coś tam
mruknął o przeprosinach dla „najdroższej rodziny”.
- Gotowy? – zadał pytanie synowi. On kiwnął lekko głową i prawie natychmiast przetransportował go na latającą podłogę. Drake niepewnie złapał się drążka lotni, która tam stała. Natychmiast wystrzeliła do przodu z zawrotną prędkością. Chłopak bardzo szybko zniknął mi z pola widzenia.
- No, - powiedziałam, odwracając się - to teraz chyba sobie trochę poczekamy.
- Spokojnie, nie będzie tak nudno. - powiedział Apollo, wyjmując swój zeszyt z wierszami. - Zawsze możecie posłuchać moich utworów.
- No, - powiedziałam, odwracając się - to teraz chyba sobie trochę poczekamy.
- Spokojnie, nie będzie tak nudno. - powiedział Apollo, wyjmując swój zeszyt z wierszami. - Zawsze możecie posłuchać moich utworów.
~*~
Gram na mojej lirze
Wspaniały dźwięk dla uszu
Ale ze mnie ciacho
Patrzę na innych
i widzę ile cech im
do mnie brakuje
i widzę ile cech im
do mnie brakuje
Westchnęłam. Drake, wróć! Twój ojciec jest taki nuuuudny! - krzyczała każda cząstka mojego ciała. Czułam, że długo już tego nie wytrzymam.
Patrzę w obraz
Patrzę na mega ciacho
O! To jestem ja!
W tym momencie miarka się przebrała, a ja bardzo szybko się denerwuję.
- Apollo – zawołałam wesoło – bardzo podobają
nam się twoje wiersze, ale może zaprezentujesz nam jak grasz na lirze? – Może chociaż
to mu wychodzi. Jemu oczy się zabłysły i w dłoni zmaterializowała się lira.
Zagrał płynnym dźwiękiem, który rozchodził się po ciele pozostawiając miłe
ciepło. Mimowolnie wsłuchałam się w melodię zamykając oczy. Po dźwięku można
było stwierdzić o czym opowiadałam. Mówiła o nieszczęśliwej miłości
śmiertelnika do nimfy. Zachwycona odpływałam w nicość…
~*~
- Tato! – wrzasnął i jednocześnie obudził mnie Drake. Otrząsnęłam się. Ja naprawdę odpływałam w nicość. Teraz miałam wrażenie, że moje ciało rozpływało się jak… No nie wiem. Budyń? Załóżmy, że jak budyń i dopiero od głosu przyjaciela ponownie się sklepiło w ciało stałe.
- Przecież wiesz, że śmiertelnik NIE MOŻE USŁYSZEĆ
BOSKIEGO DŹWIĘKU!!!! – Wrzasnął wkurzony jak nie wiem co. Pierwszy raz
widziałam go w takim stanie. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego wygląd. Miał
parę dziur w koszulce, pod którymi można było zobaczyć niedawno uleczone blizny.
Na zbroi zawidniały nowe zadrapania. Mimo ciężkiego oddechu łypał groźnie na
ojca. Nawet w tym momencie był bardzo przystojny. Jego piękne, niebieskie oczy
błyszczały od adrenaliny, która powoli mijała, a włosy mimo, że rozczochrane
miały swój urok.
Ogólnie ostatnio bardzo zbliżyłam się do,
niepozornie niedawno poznanych, przyjaciół. Eva została przyjaciółką, której
mogę się zwierzyć, wiedząc, że nie zdradzi żadnego sekretu, mogłam z nią
porozmawiać poważnie o niebezpiecznej wyprawie, przekomarzać się, czy nawet poplotkować
lub gadać o błahych sprawach. Natomiast Drake… No właśnie; Drake. Nasze relacje
były dość dziwne i chyba leciutko napięte, ale to nie sprawiło, że nadal był
moim najlepszym przyjacielem. Chyba oczywiste było, że cały czas sobie
żartowaliśmy i robiliśmy kawały. Raczej nie mogłam z nim pogadać na poważnie. Dopiero
Eva doprowadzała nas do porządku i ustawialiśmy plan działania. Razem
stanowiliśmy chyba najlepszą super paczkę, której nikt nie pokona.
Wracając do syna Apolla to nie byłam
przekonana co do tych poważniejszych uczuć. Gdy byliśmy sami i patrzyłam na
jego usta to po prostu miałam ochotę się na niego rzucić i obdarować
pocałunkiem. Z drugiej strony jednak wiedziałam, że potencjalny związek by nie
wypalił i rozpadłaby się nasza paczka. To drugie w moim umyśle zdecydowanie
przeważało.
- Ojejku, sorry Drake. Tak wyszło. –
odpowiedział obojętnie Apollo.
- TAK WYSZŁO?! – On chyba jeszcze bardziej
się wkurzył. – MOGŁEŚ SPRAWIĆ, ŻĘ ROZTOPIĄ SIĘ W POWIETRZU!!! NAWET DO HADESU
BY NIE DOTARŁY!! ICH BY PO PROSTU NIE BYŁO! – Wyglądał jakby miał zaraz rzucić się na ojca. Cóż, mi się nie uśmiechała
wizja rozpłynięcia w powietrzu. Jednak musiałam chyba zainterweniować, ponieważ
mogło dojść do nieprzyjemnych konsekwencji.
- Przeprosiny przyjęte – uśmiechnęłam się
promiennie do także już zezłoszczonego boga. – To my tylko weźmiemy klucz,
wskazówkę do następnego i spadamy. Co nie Eva? – spytałam ją sztucznym lecz
sugerującym głosem. Ona natychmiast ochoczo zaczęła kiwać głową. Jeśli bóg
niczego podejrzanego nie zauważy to ja nie wiem jakim cudem uważani są za wszystkomogących i wszystkowiedzących. On jednak nadal zgrywał obrażonego i po prostu
poczułam cięższy przedmiot w plecaku.
- Mogę mieć jeszcze jedną taką ...małą prośbę? –
zadałam pytanie niepewnie przypominając sobie o małej Alice. – Czy mógłbyś
przetransportować jedną córkę Ateny, która znajduje się na plaży do Obozu
Herosów?
On kiwnął ledwoco zauważalnie głową i
pokazał rękę, że mamy wyjść. By nie zwrócić większej uwagi, cichutko bokiem
zaczęliśmy się przesuwać w stronę schodów. Jednak jeszcze usłyszeliśmy
westchnienie i w ułamku sekundy byliśmy w Argo II.
Pewien Anonim spytał mnie jak się wstawia zdjęcia na bloga. Nie jest to specjalnie trudne i większość z Was pewnie umie o zrobić, więc wcale nie musicie tego czytać :)
1) Gdy masz nowego posta na pasku opcji masz taki mały obrazeczek; klikasz go ;)
2) Pojawia ci się takie okno i masz dwie opcje:
- klikasz WYBIERZ PLIKI jeśli masz zdjęcie zapisane na pulpicie i robisz czynności w tej kolejności: wybierasz plik > zatwierdzasz > jak ci się załaduje to ponownie na nie klikasz (powinno zaznaczyć się niebieską ramką) > i DODAJ WYBRANE
- jeśli zdjęcie masz w internecie w linku, np.:
to bierzesz: Z ADRESU URL > wklejasz link ze zdjęcia > czekasz aż ci się załaduje > DODAJ WYBRANE :)
Nie jest to specjalnie trudne i ja nie jestem jakimś tam ekspertem, ale mam nadzieję, że wszystko jaśnie ci wytłumaczyłam. Jeśli masz jeszcze jakieś pytania niekoniecznie związane z blogiem to pisz: ala.londyn@gmail.com
Ala
________________________________________
Na ten rozdział musieliście chyba najdłużej czekać, prawda? Mamy nadzieję, że się Wam spodoba i napiszecie komentarz ;) Pojawił by się szybciej gdyby nie to, że "cudowny blogger" usunął nam wszystkie haiku i sonety, które na początku napisałyśmy (tak, zapisałyśmy je, odświerzyłyśmy i było zapisane. Teraz dziwnym sposobem ich nie ma :/). Później musiałyśmy je odtworzyć lub napisać nowe co też zajmuję trochę czasu.
Nic jednak nie zmienia faktu, że to jest najdłuższa notka i jesteśmy z niej dumne :D
No cóż, komentujcie! ;D
Ala i Maria
Na ten rozdział musieliście chyba najdłużej czekać, prawda? Mamy nadzieję, że się Wam spodoba i napiszecie komentarz ;) Pojawił by się szybciej gdyby nie to, że "cudowny blogger" usunął nam wszystkie haiku i sonety, które na początku napisałyśmy (tak, zapisałyśmy je, odświerzyłyśmy i było zapisane. Teraz dziwnym sposobem ich nie ma :/). Później musiałyśmy je odtworzyć lub napisać nowe co też zajmuję trochę czasu.
Nic jednak nie zmienia faktu, że to jest najdłuższa notka i jesteśmy z niej dumne :D
No cóż, komentujcie! ;D
Ala i Maria
Cool! Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńCzekam czytając Dom Hadesa <3
Ojej, po prostu boskie! I naprawdę długie. I uśmiałam się jak nie wiem co. Wszystko super! Wiersze Apolla, jego śpiewy, wściekły Drake, rozmyślania Kate... no po prostu wszystko. I te gadanie Apolla o Atenie i Hefajstosie! A jeśli przy tym jesteśmy, to niewiele pisze się razem. Ale najlepszy i tak był ten dialog: "On jest taki boski" "W końcu jest bogiem". Od razu rzuca się w oczy podobieństwo do brata! Widzać posejdonowskie geny dają się we znaki :D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę dużo weny i nigdy więcej problemów z bloggerem
Anonimowa Fanka
"posejdonowskie geny" :D Jak przeczytałam twój komentarz, chichrałam się przez pięć minut ;) Dzięki właśnie takim "drobiazgom" chce nam się pisać dalej :*
UsuńJeszcze raz dzięki
~Maria
Wiersze Apolla rozwalają system XD I jeszcze te porównania "rozpływałam się jak budyń" XD No po prostu taki atak głupwaki, że śmieję się i śmieję i nie mogę przestać XD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! A te haiku? Wszystko jest świetne!
OdpowiedzUsuńBardzo nam miło. Jesteście wielcy :*
Usuń~Maria
Na początku powiem, że nie czytałam Percy'ego Jaskcon'a, ale stoi na półce w bibliotece, więc kto wie, czy w najbliższym czasie po niego nie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńGeneralnie zawsze lubiłam mity, jak przerabialiśmy je na historii lub polskim. :D Najmniej lubiłam Apolla, ale polubiłam go za te pieśni, normalnie myślałam, że spadne z krzesła :D
Postaram się nadrobić wszystkie rozdziały jeszcze w ten weekend ;D + dodaję do linków u siebie :D
Przepraszam, że dosyć późno komentuję, ale praktycznie tylko w weekend mam czas ;/
Pozdrawiam! ;)
PS. Uwielbiam bawić się rybkami na dole :DD
Dzięki, bardzo miło ;)
UsuńPS: My też uwielbiamy te rybki, Ala na pewno się zemną zgodzi :p
~Maria
A ja jak zwykle z opóźnieniem. Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Mogę zapewnić, że to wyłącznie z braku czasu, a nie chęci.Postaram się poprawić i następnym razem skomentować szybciej,
OdpowiedzUsuńRozdział spodobał mi się, trudno było się przy nim nie śmiać :) Apollo i te jego poematy naprawdę rozwalają system. I ciało rozpuszczające się jak budyń - genialne! Kurczę, wściekł się ten Drake. Wyobraziłam go sobie takiego rozzłoszczonego i... Jejku. Ten widok naprawdę wbija w fotel. No, ale co mu się dziwić, skoro przez Apolla o mało co dziewczyny nie wyparowały? Ech, ci bogowie i tak ich odpowiedzialność... Odetchnęłam z ulgą, że Alice zostanie przetrasnportowana do Obozu. Biedna mała i tak już się nacierpiała. Ciekawa jestem, gdzie nasi bohaterowie udadzą się następnym razem i kto będzie kolejnym strażnikiem. Cóż, pozstaje mi czekać na następny rozdział :)
Pozdrawiam i życzę weny,
Lakia