Hmmm, może Eva ma rację? Może
to się jakoś bardzo nie różni? To rodzaj walki i to rodzaj walki, więc co za
różnica? Jednak cały czas się o nią martwię. Stanęła na środku i Ares dał jej
do wyboru, z którym gościem chce walczyć. Myślałam, że wybierze jakiegoś
najmniejszego, ale ona wzięła jednego grubasa, który najmniej brał udział w
"przedstawieniu". Przy nim wyglądała jak mała, krucha laleczka, którą
jednym ruchem mógłby zmiażdżyć. Nie skomentowałam jednak jej wyboru, ponieważ miałam
nadzieję, że wie, co robi.
Bóg walnął w gong i zaczęło się.
Ares zachowywał się jakby oglądał jakieś show w telewizji i kibicował osiłkowi.
Nie umiem za bardzo wam tego
opisać, ale taekwondo połączone z judo i to w mega szybkim tempie daje dziwny
efekt. Chodzi o to, że dzieje się to tak szybko, że nie ogarniasz, o co chodzi.
Przestraszyłam się jednak, kiedy Eva wylądowała pod ścianą. Chciałam do niej
podbiec, ale tajemnicza siła trzymała mnie w miejscu. Przepraszam, nie
tajemnicza siła tylko Ares dla ścisłości. Wkurzyłam się, ale nie poddałam się.
Wyrywałam się dalej. Kiedy zobaczyłam, że leżącą Evę dobija ten grubas zaczęłam
wrzeszczeć. Widziałam, że Drake też nie próżnuje. Moja przyjaciółka cała w
siniakach wstała i próbowała go powalić używając jego siły i wagi. Upadł i
jęknął, ale szybko wstał i ponownie zaatakował. Ona odparowała jego ruch
wykorzystując swoje moce. Niestety na ten czyn zmarnowała bardzo dużo energii i
widocznie osłabła. Stała jednak i odpierała ataki. Przeciwnik jej mimo to był
prawie nienaruszony. Zamachnął się i uderzył ją mocno w brzuch tak, że poleciała
na koniec pokoju i już się nie podniosła. Zaczęłam się ponownie wyrywać i wrzeszczeć,
kiedy widziałam jak osiłek zmierza do Evy by ją dobić.
- NIEE! JA WEJDĘ ZA NIĄ! -
Wrzasnęłam. Ares nareszcie się zaciekawił.
- Ale wiesz, w regulaminie nie
było nic o tym, że można się zmieniać. - Stwierdził z udawanym współczuciem. -
Przykro mi.
- To, że nie było to nie
znaczy, że nie można. Ty ustalałeś zadanie, prawda?
- No tak. - Stwierdził już
trochę zbity z tropu.
- To znaczy, że możesz mnie
przyjąć, a nawet dać mi inne zadanie i nic się nie stanie.
- Hmmm, w sumie prawda. -
Zamyślił się. - Ale nie muszę - Uśmiechnął się chytrze.
- No nie musisz. Ale pamiętaj
po co to robimy- żeby uwolnić Wielką Siódemkę i nie pozwolić, żeby
dziecko Minotaura pokonało Olimp.
To go chyba przekonało.
To go chyba przekonało.
- Niech ci będzie..., ale to
nie może być zbyt łatwe. Proponujesz coś?
- Najlepiej coś z walki na
miecze. - Uśmiechnęłam się w duchu, że się udało.
- Pokonaj... Ej! Który z was
walczy na miecze? - Zwrócił się do Koreańczyków.
Zgłosiło się kilku, ale
większość najwyraźniej nie miała zielonego pojęcia o walce na miecze. Przyjrzałam się tym, co się zgłosili.
Wyglądali prawie tak samo: stali w równiutkim rządku i patrzyli na mnie tępo tymi swoimi skośnymi oczkami.
Mimowolnie spojrzałam na Aresa.
Bóg jakby się zastanawiał, po czym po kolei oglądał ochotników, każdego z nich
eliminując komentarzem typu "Chyba żartujesz!", "TY walczący
na miecze?!" itp.
Trochę mnie to rozdrażniło.
- Wybierz któregoś, -
powiedziałam, a prawie krzyknęłam - albo walcz ze mną!
Ares zamyślił się.
- No cóż... - Pomyślał na głos.
- Może skoro walczyłem już z twoim bratem - położył duży nacisk na ostatnie
słowo. - To może zobaczymy, które z was jest lepsze?
"Nigdy!", pomyślałam,
ale nie chciałam wyjść na mięczaka, tylko uratować Evę, więc na głos
powiedziałam tylko:
- Jeśli z obydwojgiem z nas przegrasz, to skąd będziesz
wiedział, które z nas jest lepsze? - Wiem, że to nierozsądne z mojej strony,
ale wręcz nienawidzę, gdy ktoś mi rozkazuje (włączając w to bogów, z moim ojcem
na czele). Myślałam, że za parę sekund nie będę żyć, ale Ares tylko się
zaśmiał.
- On powiedział dokładnie to
samo! WY, HEROSI JESTEŚCIE TACY ŚMIESZNI!
- Phi! Czyli się boisz? Tak mam
to rozumieć? - Oj Kate nie dobrze jest sprawdzać cierpliwość bogów. Oj
tam, przecież ona chce tylko uratować przyjaciółkę. Taa, tylko, że
może jednocześnie sprawić, że bóg przemieni ją w stokrotkę. Jeśli
już to różę. Są ładniejsze i pięknie pachną. Najlepiej białą. Taa, wy
sobie gadajcie o tym w jaki kwiat się mam przemienić, ale ja wolę pozostać
człowiekiem. Czy ja przypadkiem nie mam rozdwojenia jaźni? Chyba nie za dobrze
ze mną. Siedźcie lepiej cicho.
- Ja?! Ja się boję walki ze śmiertelniczką?
Zanim się na mnie rzucisz to podpowiem, że tu nie ma wody, a tylko dzięki niej
twój brat chwilowo miał przewagę.
- Chciałeś powiedzieć pokonał
ciebie? - Zakpiłam sobie.
- Nie, miał chwilową
przewagę. - Położył nacisk na trzy ostatnie słowa, na co prychnęłam.
- To może się zmierzymy, a nie
będziemy ględzić.
- Na początku musimy ustalić, co
musisz zrobić. Bo przecież mnie nie zabijesz. - Powinnaś była o tym
pomyśleć. Właśnie! Głupia Kate! Głupia Kate! Głu... Powiedziałam,
że macie być cicho!!
- To co mam zrobić?
- Wystarczy, że wytrącisz mi
miecz z ręki. Możemy zaczynać. - W jego prawej ręce zmaterializował się długi,
błyszczący miecz ozdobiony greckimi literami. Nie zdołałam ich przeczytać,
ponieważ Ares od razu zaatakował. Było to trochę niespodziewane, gdyż nawet nie
zdążyłam wyjąć swojej klingi. Walnął mnie w prawe udo, ale na szczęście tylko zostało lekko draśnięte, bo szybko odskoczyłam aktywując w tym czasie mój nowy miecz z
bransoletki. Nie mniej jednak z mojej nogi poleciała krew. Nie czekając
ponownie zaatakował, ale już zdążyłam odeprzeć atak. Walczył szybciej niż
ktokolwiek z kim się zmierzałam. Na szczęście nie był dla mnie całkowicie nie
do pokonania. Tak myślę...
Gdy tak sobie atakowaliśmy i odparowywaliśmy
uderzenia, ja traciłam siły. Nie można było tego powiedzieć o moim przeciwniku, który nie wykazywał śladu zmęczenia. Nie mogłam tak dalej
walczyć- musiałam wymyśleć jakąś strategię. Będzie to trochę trudne zwłaszcza, że walczę z
bogiem wojny. Okej na początku mój cel; wyrwać broń. Co teraz robię? Walczę z
nim i próbuję go pokonać. Zamyśliłam się nad tym, choć walka trochę mnie
rozpraszała. Nagle nad moją głową pojawiła się zapalona żaróweczka.
Przecież ja go próbuję pokonać, a wystarczy mu wyrwać broń! Ta... jeszcze pewnie
nie ogarniacie o co chodzi, bo właśnie podobno robię to, co powiedziałam, więc
już wyjaśniam: muszę tylko sprawić, że mój przeciwnik poluzuje chwyt broni i wtedy przekręcę moim mieczem a klinga Aresa wyląduje trzy metry dalej.
Najluźniejsze poluzowanie jest zaraz po najmocniejszym zaciśnięciu,
czyli po odparciu ataku. Natarłam mocno na jego lewe biodro i zaraz po
odparowaniu przekręciłam moją broń. Tak jak przewidywałam, jego misternie
ozdobiona klinga wylądowała około 2 i pół metra dalej. Widząc, że wygrałam
odrzuciłam moją klingę pod ścianę i położyłam się dając moim mięśniom odpocząć.
Gdy nabrałam sił z mojej bransoletki wzięłam mały batonik ambrozji. Połowę zjadłam, a drugą dałam Evie, która po walce z osiłkiem jeszcze nie do końca
dobrze się czuła. Po chwili moje wszystkie rany były niewidoczne.
Widząc minę Aresa niedobrze by
było gdybym zaczęła się z nim wtedy drażnić, że wygrałam. Postanowiłam tylko
grzecznie poczekać. Machnął ręką bym podeszła do niego. Zatrzymałam się na
odległości trzech metrów od niego. Wyjął tą samą kartkę co poprzednio i
odczytał:
- Gratuluję Wam, że udało się wam zmierzyć z tym zadaniem. Teraz otrzymacie klucz od jego Strażnika i zagadkę napisaną przez niego. - Teraz wyjął inny zwitek papieru. - To jest moja zagadka jeśli tak to można nazwać i proszę się nie śmiać. Nie umiem rymować! - Wyrzucił szybko, odniechcenia, jak jakiś półgłówek:
- Gratuluję Wam, że udało się wam zmierzyć z tym zadaniem. Teraz otrzymacie klucz od jego Strażnika i zagadkę napisaną przez niego. - Teraz wyjął inny zwitek papieru. - To jest moja zagadka jeśli tak to można nazwać i proszę się nie śmiać. Nie umiem rymować! - Wyrzucił szybko, odniechcenia, jak jakiś półgłówek:
W wulkanie na wyspie
Teneryfie
Jest klucz, który
odnaleźć musicie.
I już tego nie pamiętam,
który bóg
Strzec tego klucza mógł.*
Wręczył mi pudełko owinięte w
szary papier i odszedł przeklinając cicho na dzieci Posejdona.
*Napisała Maria
Wow! To już 10 rozdział. Napisałyśmy całe dziesięć rozdziałów w... Ile to będzie? Założyłyśmy bloga 18 września i to będą 2 tygodnie i 5 dni. Nieźle :)
Ogólnie rozdział chyba dobry, ale wy to oceńcie w komentarzach ;)
Ala i Maria
Moim zdaniem rozdział bardzo dobry. I wiecie, co mi się podoba w tym blogu? Że często dodajcie rozdziały. Mam nadzieję, że to się nie zmieni :D. Cóż, nie mam chyba nic więcej do powiedzenia. Weny, weny i jeszcze raz weny!
OdpowiedzUsuńAnonimowa Fanka
PS Znowu pierwsza!
dziękujemy! Mamy nadzięję, że szkolne zajęcia pozwolą nam utrzymać to tempo :)
Usuń~Maria
PS Odzyskałam możliwość komentowania!
Wow, świetnie wymyśliłaś z tym, że Kate również upokorzy Aresa <3 /Nie lubię go xD / Ogólnie gratuluję świetnego bloga (powstającego tak szybko :P ) mama nadzieję, że następny rozdział pojawi się równie szybko jak te poprzednie / ΑΘΕ
OdpowiedzUsuńKolejny świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńHa! Ares znowu pokonany przez dziecko Posejdona. Coś nie ma szczęścia w dobieraniu sobie przeciwników...
Świetne :)
OdpowiedzUsuńWierszyk Aresa genialny :)
Czekam na nowy rozdział i zapraszam do siebie :)
Szur S&S
Super! Kocham!
OdpowiedzUsuńNie moge się doczekać kolejnego extra rozdziału :D
Θβθστςιαμ Σασ :* :* :* :*
Jeszcze jedna sprawa...
CZEMU NIE MA DREK'A ??!?!
Bardzo fajne! Życzę wszystkiego najnajlepszego.
OdpowiedzUsuń