piątek, 11 października 2013

13. 3... 2... 1... PUF!

Idziemy sobie po kopalni szukając czegoś, co się świeci jak złoto. Trochę trudno nam będzie wykuć coś ze złota, jeśli my walczymy niebiańskim spiżem. Tylko, jako tako Drake się w tym trochę orientował. W końcu krzyknął "Jest!" i domyśliliśmy się, co znalazł. Podeszłyśmy do niego. Hefajstos podszedł cenzurować metal.
- Czy to jest złoto? - Spytaliśmy.
- Co? Nie - zaśmiał się, jak by to było czymś oczywistym - to niebiański spiż. - I odszedł. Spojrzeliśmy na siebie i ze zrezygnowaniem szukaliśmy dalej.

~*~

Minęły z dwie godziny, a my NADAL szukamy tego głupiego złota. Po środku kopalni pojawił się Hefajstos.
- Hmmm, przyszedłem zobaczyć jak tam wasz miecz? Skończyliście już? - Wszyscy zrobiliśmy zdziwione miny.
- Ale jeszcze nie mamy złota. - Zabrałam głos.
- Złoto? Po co wam złoto? Macie zrobić miecz z niebiańskiego spiżu, który już znaleźliście. - Zdawał się być na prawdę zaskoczony. Wszyscy jednocześnie zrobiliśmy jednakowe miny typu "What?". Wyglądało to trochę komicznie, ale zamiast się śmiać chciałam się dopytać o co chodzi.
- Ale kazałeś nam zrobić miecz ze ZŁOTA. Jestem pewna. - Złożyłam nacisk na ostatnie słowo.
- A taaak. - Przypomniał sobie chyba. - To była wersja dla ludzi z Obozu Jupiter. Hmm, długo szukaliście, więc nie musicie kuć tego miecza. Niech wam będzie. Macie. -  I zniknął. W miejscu gdzie stał pojawiła się mała paczuszka i list. Podniosłam pakunek. Widziałam spojrzenia sugerujące mi, że przyjaciele są bardzo ciekawi co jest w środku. Ale nie. Teraz byłam zbyt zmęczona tym wszystkim. Podeszłam do czerwonego, dużego przycisku z napisem "w razie pożaru". Byliśmy w wulkanie, więc wątpię, czy kiedykolwiek  ktoś by go użył, ale byłam zbyt zmęczona, by teraz wracać z powrotem. Myślałam, że zaraz zemdleję i nie myśląc nacisnęłam guzik. Momentalnie coś nas wysadziło do góry i zanim się obejrzałam stałam na czubku wulkanu. To, co zobaczyłam tak mnie zdziwiło, że zemdlałam i z szoku, i ze zmęczenia.
~*~
Znajdowałam się w nicości. Latałam sobie nie wiem gdzie. Czekaj, ja znałam to miejsce. Momentalnie przypomniałam sobie mój poprzedni sen. Wiedziałam co się teraz stanie. 3... 2... 1... PUF! Pojawiła się Annabeth. Na początku była trochę zdezorientowana, ale zobaczyła mnie. Czyli powtórka z rozrywki...
Spięła się, zrobiła groźną minę i srogim głosem powiedziała:
- Co ty tu robisz? - Chciałam coś powiedzieć typu "A tam, zemdlałam sobie, bo narażałam życie, żeby ciebie ratować i zemdlałam. A tak w ogóle, to nie mam zielonego pojęcia czemu tu jestem. Ładna dziś pogoda, nieprawdaż?", ale niestety z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk.
- Odezwij się! - Rozkazała głośniej. Niby taka mądra córka Ateny, a nie widzi, że moje usta się otwierają. 
- Jeżeli w tym momencie nie pokażesz żadnego znaku mówiącego, że jesteś przyjacielem będę musiała ciebie zaatakować! - Zagroziła. Pfff, tylko tego brakowało żeby doszło do konfrontacji. Ręce i nogi opadają. Mi dosłownie. Ta tajemnicza siła mnie przytrzymywała w górze. Zakryłam dłońmi twarz ze swojej bezsilności. Popatrzyłam ponownie na dziewczynę mojego brata, która nieudolnie próbowała podpłynąć do mnie żabką. Troszeczkę się spięłam, ale widząc, że to nie przynosi skutków odetchnęłam. Ona przeniosła się na grzbiet i zaczęła wymachiwać nogami, jak do kraula co dało jej zamierzony efekt. Teraz dzieliło nas 10 metrów. Myśl Kate! Myśli... 8 metrów. Co masz podobnego do brata? Włosy? Nie. 5 metrów. Może jakiś sygnet? Nie, tylko moja bransoletka. 3 metry. W dłoni już trzymała swój sztylet i przygotowywała się do ataku. 2 metry. Myśl Kate! Co masz podobnego? 1,5 metra. Zamachnęła się bronią. Ja aktywowałam swoją. 1 metr. Z wrzaskiem zaatakowała. Odpłynęłam spanikowana kawałek dalej. 
Teraz do mnie dotarło: oczy. Mój jedyny dowód. Zaskoczona swoim odkryciem nie zauważyłam, kiedy córka Ateny z zaskoczenia uderzyła mnie sztyletem w...

~*~

Obudziłam się z wrzaskiem i zlana potem. Znajdowałam się w mojej kajucie. Po sekundzie wpadła tutaj także Eva i spanikowanym głosem powiedziała:
- Co się stało? Zobaczyłaś coś?
- Nie - odpowiedziałam słabym i zszokowanym głosem. - To tylko sen. - Powiedziałam cicho już do siebie. Po chwili zobaczyłam, że jestem już w kajucie. - Jak się tutaj znalazłam? I co z... No tym co sprawiło, że zemdlałam.
- Drake ciebie przyniósł. A z tym... No wiesz. Musieliśmy się trochę śpieszyć, a on się uparł, że najwięcej zrobiłaś i należy ci się odpoczynek. Też był bardzo zmęczony, ale mimo TEGO doniósł ciebie tutaj. Właściwie to ja też mimo zmęczenia pobiegłam pierwsza i nie musiał iść całej drogi. Powinnaś mu... No wiesz... Podziękować. - Ta rozmowa była trochę niezręczna, więc postanowiłam jak najszybciej ją przerwać. Pożegnałyśmy się.
Zastanawiałam się, czy jeśli Drake by mnie obudził, to doszłoby do tego strasznego momentu w moim śnie. Muszę sobie dobrze przemyśleć by udowodnić jej kim jestem. Ale nie teraz. Muszę podziękować Drake'owi.
Zeszłam na dół go poszukać, ale przechodząc obok kuchni poczułam jak burczy mi w brzuchu. Zjadłam parę kanapek i w tym czasie obmyślałam sobie co mu powiem. Gotowa do spotkania zeszłam pod pokład, gdzie syn Apolla siedział na małej kanapie i czytał coś. Wyłapałam tytuł, ale nic mi nie powiedziałam. Wiedziałam tylko, że jest jakoś powiązany z walką na miecze. Gdy mnie zobaczył posunął się tak, że miałam trochę miejsca. Usiadłam i stwierdziłam, że jesteśmy niebezpiecznie blisko siebie. Za blisko jak na przyjaciół. Mimo sprzeciwów mojego mózgu wpatrywałam się jak zahipnotyzowana w jego niebieskie oczy, a on także wpatrywał się w moje tęczówki. Mogłambym to robić cały dzień, ale w tej bitwie wygrał mózg i szybko odwróciłam wzrok.
- Hmm? - Teraz już zapomniałam wszystkie kwestie, które sobie przygotowałam. - Chciałam ci tylko podziękować, że niosłeś mnie aż tutaj.
- Nie ma za co. - Odpowiedział trochę... Zawiedzionym (?) głosem. O co mu chodziło? Chyba na serio mnie nie chciał pocałować. Zrobiła się trochę niezręczna cisza. Jego twarz ponownie przybliżyła się do mojej. Wygrywało serce. Pochylił się nad moimi ustami. Gdyby mnie pocałował nie umiałabym już tego przerwać. Zamknęłam oczy czekając na dalsze wydarzenia. Już prawie czułam jego ciepłe usta na moich.
- Idziecie, czy nie? - Zawołała Eva wchodząc do pokoju. Oddaliliśmy się od siebie jak oparzeni. Dziękowałam jej w duchu. Jeszcze chwila, a całowałabym się z moim przyjacielem Drake'iem. Pewnie się zastanawiacie dlaczego tak się bronię? Otóż mylę, że raczej ten związek nie wypali i po prostu zniszczylibyśmy naszą przyjaźń. Przytaknęłam przyjaciółce i wyszłam do niej zostawiając Drake'a samego. Mózg wygrał pierwszą bitwę, ale nie wojnę.

~*~

W słonecznym mieście w Ameryce,
cząstki klucza strzeże brat bogini Artemidy,
a wszystko to jest w Brazylii,
kraju, który akurat nie słynie z bazylii.

Przeczytałam na głos wierszyk Hefajstosa. Drake wyglądał jakby wygrał milion złotych drachm.
- Okej. To ja programuję Argo II na Rio de Janeiro, miasto mojego taty. - Powiedział wesołym głosem i prawie w podskokach ruszył do sterowni.

__________________________________

Nowy rozdział całkiem szybo - bezpośrednio po poprzednim. Prosimy o komentarze :)
Ala i Maria


10 komentarzy:

  1. no wiec bardzo fajne to opko bardzo mi sie spodobalo teksty i pomysly świetne ! jedyne co ty czekac na kolejna czesc ! :D :D :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszecie. Wszystko jest bardzo ciekawe. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! kocham! Uwielbiam!
    czekam na kolejną część przygód :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no, FOCH! Ja tak chciałabym żeby Kate była z Drakiem :( ale coś czuje że jeszcze mnie zaskoczycie :* kocham Waszego bloga <3 zaczęłam zaniedbywał naukę! Ale to nic, ona może poczekać :**** piszcie dalej :))))
    Loffki,
    Iga :******

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział *O*
    Jestem zachwycona i czekam na cd / ΑΘΕ

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowy rozdział chyba jeszcze lepszy od poprzedniego :) Ech, Hefajstos i ta jego "drobna pomyłka"... Przynajmniej na szczęście nie kazał im potem jednak wykuwać tego miecza. Dzięki, Hefajstosie! I... Tak... To ja jestem jakaś ślepa i głupia czy na razie celowo ukrywacie, co zobaczyła Kate przed omdleniem? Ciekawa jestem czy Annabeth mimo wszystko zauważyła te oczy. Dalej nie rozgryzłam, dlaczego tylko ona widzi Kate, ale czym byłby blog bez przynajmniej odrobiny tajemniczości? I nie ma to jak "przyjacielska pogawędka" z Drake'iem. Oj, biedna Kate się wpadła jak śliwka w kompot. Coś mi mówi, że to wojna nie będzie łatwa do wygrania. Rymy Hefajstosa są rozbrajające, ale przynajmniej zagadka łatwa do odgadnięcia. Już nie mogę się doczekać Rio do Janeiro!

    Pozdrawiam i życzę weny,

    Lakia

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne <3 To jest jeden z najlepszych blogów jakie czytałam. :) Z zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział i nie mogę się doczekać akcji pomiędzy Kate i Drake'm, bo będą prawda? ^.^
    Laciata <3 z http://milosna-historia-herosow.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Najpierw przeprosiny! Poprzedniego rozdziału nie skomentowałam, a ten komentuję z dużym opóźnieniem i na szybko, bo mam jeszcze inne blogi do czytania. Dlatego krótko zwięźle i na temat: EXTRA! Lecę nadrabiać zaległości.
    Anonimowa Fanka

    OdpowiedzUsuń