poniedziałek, 30 września 2013

6. Córko Posejdona, daj kostkę cukru

- Pff... A co chcesz wiedzieć?
- Najlepiej wszystko. - Uśmiechnęłam się, a on zaśmiał.
- No cóż, Percy... Percy... Od czego by zacząć, opowiadając o nim? - Zastanowił się.
- Może mi opowiesz, jaki on ma charakter? - Podpowiedziałam.
- No jasne! - Uśmiechnął się. Składał rękoma jakiś mechanizm z paru metalowych części, zupełnie jakby jego ręce ciągle musiały być w ruchu. Trochę mnie to denerwowało. - Percy jest bardzo życzliwy. Poświęciłby na przykład życie za drogą mu osobę. Taka na przykład Atena uważa, że to wada. Ja osobiście się z tym nie zgadzam. - Zerknął w niebo. Roześmiał się nerwowo i obejrzał mechanizm, który zbudował. Był to około dziesięciocentymetrowy pegaz. Nacisnął jedno z jego kopyt i robocik zamachał skrzydłami. Leo rzucił go w górę, a ten, ku mojemu zdziwieniu, zamiast spaść wzniósł się w powietrze. - Oczywiście nie uważam, że Atena się myli. - Podsumował. Wydawało mi się, że jego myśli, podobnie jak ręce, ciągle muszą być w biegu.
- Och nie - potaknęłam, zdezorientowana.
- Percy jest też wybuchowym chłopcem. Nie lubi, gdy się krzywdzi kogoś mu drogiego. - Mimowolnie spojrzałam w dół, na jego ręce. Jedną z nich trzymał jakieś części, a palca wskazującego drugiej używał jak palnika.
- Leo. - Powiedziałam - jesteś ognistym półbogiem. Podobno tacy zdarzają się bardzo rzadko i zawsze sprowadzają jakieś nieszczęście.
- Ja jakoś nie sprowadziłem, tylko razem z szóstką innych herosów uratowałem świat - uśmiechnął się półgębkiem i odszedł w stronę domku Hefajstosa. Ja poszłam do mojego z numerem 3. Otworzyłam jedną szafę by schować w niej moje rzeczy, ale okazała być się już zajęta. Były w niej dwie koszulki obozowe, para jeansów i trampki. Na jednej półce leżały porozrzucane zdjęcia. Podniosłam je i zaczęłam przeglądać. Pierwsze przedstawiało mojego brata i jego dziewczynę trzymających się za rękę na pokazie sztucznych ogni. Drugie tę samą parę tylko, że leżeli na ziemi i śmiali się. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Na trzecim była siódemka herosów. Był tam Percy, Annabeth, Leo, ta dziewczyna, którą widziałam w iryfonie, chyba Piper i była obejmowana przez przystojnego blondyna. Obok stała jeszcze jedna para. Wielki osiłek i o wiele od niego mniejsza dziewczyna. Dalej już nie oglądałam, bo do pokoju wpadła Eva.
- Kate - pisnęła - zdążymy na Bitwę o Sztandary! Super, co nie? - Z filmu instruktażowego dowiedziałam się, co to za gra i, że jest urządzana w każdy piątek. Jeśli mieliśmy wyruszać w niedzielę, to rzeczywiście zdążymy.
- Ta, uśmiechnęłam się szeroko. Fajnie. Poczekasz na mnie?
- Jasne. - Założyłam szybko zbroję.
- To gdzie najpierw idziemy?
- Pomyślałam o ściance wspinaczkowej. Myślę, że ta zdolność może się nam przydać.
- Dobry pomysł.

~*~
Kiedy zobaczyłam ściankę wspinaczkową, wiedziałam, że  nie będzie ona łatwym zadaniem. Była w połowie zalana lawą. I nie mówię tu o takim "w połowie":
Lawa                           Bez lawy
Lawa                           Bez lawy
Lawa                           Bez lawy
Lawa                           Bez lawy
Lawa                           Bez lawy
Lawa                           Bez lawy
Lawa                           Bez lawy

O nie! Lawa wiła się po ściance wspinaczkowej szerokim strumieniem, który wielokrotnie zakręcał. Nie wiedziałam, jak ktokolwiek może mieć ochotę wspinać się na to, ale zobaczyłam, jakie są nagrody. Były to śmiertelnicze przekąski; chipsy, sześciopaki coca-coli, chrupki i tym podobne. No tak, przecież na obozie jadamy jedynie zdrowe jedzenie.
- Łał... - Zdążyłam wymamrotać, zanim Eva pociągnęła mnie w stronę ścianki. Na górę wspinało się kilkunastu herosów, używając swoich mocy, np. dzieci Hekate odpychały niedaleką magmę za pomocą magii, dzieci Hefajstosa w magicznych kolczugach dziarsko wspinały się w górę, itp. Nagle zobaczyłam samotną postać od niechcenia wspinającą się w górę. PRZEZ SAM ŚRODEK STRUMIENIA LAWY! Kiedy chłopak zrzucił na dół duże opakowanie Lays'ów, zobaczyłam jego twarz. To był Leo!
Nagle zachciało mi się także dojść tam, na sam szczyt. Uzbrojona jedynie w mój miecz (który i tak nie na wiele by mi się przydał) ruszyłam na podbój ścianki wspinaczkowej.
Na początku szkło mi całkiem nieźle, dopóki nie spotkałam Leona. Właśnie zamierzałam uskoczyć przed cieknącą na mnie strużką lawy, gdy zjawił się on. Schodził w spokoju, jak z normalnej ścianki wspinaczkowej, a ja tu walczyłam o życie! Wydawało mi się to nie fair, ale cóż miałam zrobić? Pode mną beztrosko płynęła sobie magma, a nade mną inny strumyk właśnie chciał zrobić to samo.
- Kurde - zaklęłam po polsku i przesunęłam się w prawo. Tak bardzo chciałabym mieć ogniste moce, jak Leo, ale ogień i woda raczej się nie wiążą. Choć woda gasi ogień, więc... - Yes! - krzyknęłam. Właśnie dotarłam do końca ścianki. Było tu wiele przysmaków, ale od razu wybrałam mój ulubiony; popcorn o smaku maślanym. To dziwne, był przecież w plastikowej torebce, więc teoretycznie to opakowanie powinno się stopić. Pewnie działała tutaj jakaś magia. Zrzuciłam torebkę popcornu na ziemię i zaczęłam schodzić na dół. Jednak nie było to tak łatwe, jak się wydawało. W pewnym momencie zostałam otoczona lawą. Nie miałam gdzie uciec. Zaczęłam się zastanawiać, czy ten popcorn był tego wart gdy nagle zauważyłam, że jakiś obozowicz na dole łapie Leona za ramię i wskazuje na mnie palcem. Leo w pośpiechu rzucił wszystko i zaczął się wspinać. Pewnie już wiele razy zdarzyło mu się ratować kogoś z płomieni. Zauważyłam, że lawa z lewej strony jest już blisko dopiero, gdy się oparzyłam.
- Leo, pospiesz się! - krzyknęłam. On był już blisko. Złapał mnie za rękę i szliśmy tak wśród lawy. Co ciekawe, kiedy go dotykałam, ogień mi nie przeszkadzał. Mogłam pływać w lawie i czuć tylko lekkie ciepło. To pewnie dlatego, że on jest ognistym półbogiem. W pewnym momencie Leo puścił na chwilę moją rękę. Poczułam palący ból. Wrzasnęłam z bólu i zobaczyłam ciemne plamki przed oczami.

~*~

 Kiedy się ocknęłam zobaczyłam trzy osoby nachylone nade mną; Evę, Leona i Drake'a. Wyglądali na zmartwionych, ale mniej niż się spodziewałam. Widocznie takie wypadki są tutaj częste. Podniosłam rękę, nie było na niej ani śladu poparzenia. Wysłałam im pytające spojrzenie. Głos zabrała moja przyjaciółka.
- Spadłaś, Kate i Leo wyśliznęła się twoja ręka. Drake akurat umie magicznie uzdrawiać. Straciłaś przytomność na 15 minut. Tutaj całkiem często to się zdarza. Jeśli niekręci ci się w głowie to wszystko jest okej. - Podniosłam się. Nie czułam się słabo tylko jak bym właśnie wyjęła rękę z gipsu i mogła nią ruszać.
- Hmm, wszystko jest chyba dobrze. Dzięki Drake.  - Podziękowałam mu, a on poszedł z powrotem do swoich przyjaciół od Apolla. Leo też gdzieś wyszedł.
- Gdzie teraz idziemy? - zapytałam się Evy.
- Myślałam nad nauką jazdy na pegazach. Co ty na to? - Eva chyba żartuje. Czy ona myśli, że będę się nad tym zastanawiać?
- Oczywiście, że idziemy!
~*~
W stajni było dość dużo koni, co wprowadziło w moim umyśle zamęt. (Córka Posejdona, daj kostkę cukru, Wybierz mnie i tego typu głosy) Byłam kompletnie zdezorientowana. Nie wiedziałam, który głos należy do którego pegaza. Do rzeczywistości przywołała mnie Eva.
- To którego wybierasz? - powiedziała zanim zdążyłam ją powstrzymać. W mojej głowie natychmiastowo pojawił się szum głosów "Mnie", "Mnie", "Mnie nie, bo się pasę" i tak dalej. Nie mogłam już dłużej wytrzymać.
- CICHO BYĆ! - wrzasnęłam i cały budynek stajni umilkł. Kilku herosów (włącznie z Evą), którzy tu byli spojrzeli się na mnie, jakbym była psychiczna.
- Eeee... Kate, dobrze się czujesz? - zapytała mnie. No tak, ktoś, kto stoi na środku stajni próbując złapać oddech tuż po tym jak się wydarł na nie wiadomo co pewnie nie wygląda normalnie.
- Chyba... tak - powiedziałam. Starałam się ignorować pegaza, który próbował mnie namówić, abym dała mu cały cukier z jadalni. - Możemy stąd iść? - Zapytałam, czemu towarzyszył szum końskich głosów zapewniających mnie, że nie.
- Jasne, Kate. - powiedziała moja przyjaciółka, patrząc się na moją twarz. Jestem pewna, że wyglądam, jakbym za chwilę miała zwymiotować.
- Nie patrz się na nią tak - zaśmiał się Drake przechodząc koło nas i niosąc jakieś kartonowe pudła.  Zatrzymał się na chwilę - po prostu zareagowała tak jak Percy na te konie co walczą o kostki cukru. - Poszedł dalej. Hmmm, czyli, że znał Percy'ego...

~*~ 
- Cześć Drake.
- Hej Kate, co cię do mnie sprowadza?  - Uśmiechnął się. Teraz zauważyłam, że robi to cały czas.
- Chciałam się zapytać, czy znałeś Percy'ego - zaśmiał się. Znowu.
- Czasami walczyliśmy, a co?
- No, w sumie nic tylko wczoraj dowiedziałam się, że jestem herosem, moim ojcem jest Pan Mórz i mam brata, o którym nic nie wiem - powiedziałam obojętnie.
- Złość piękności szkodzi. - Ponownie się zaśmiał.
- Hahaha - zaśmiałam się ironicznie - to jak będzie powiesz mi, czy nie?
- A co będę z tego miał?
- A co chcesz? - Zapytałam.
- Może spotkanie na plaży? Wtedy odpowiem ci o Percy'm, ale ty odpowiesz także na moje pytania. - Chwile się zastanowiłam. Spotkanie sam na sam z przystojnym synem Apolla? Spoko.
- Doobrze. - Powiedziałam przeciągając cały wyraz. - Ale odpowiesz na wszystkie moje pytania.
- To jesteśmy umówieni. - Uśmiechnął się. Jeszcze raz.

________________________________________

Rozdział chyba nie najwyższych lotów, ale chyba jest ok. Może sami to ocenicie w komentarzach?
Maria i Ala (przy pomocy Leny)

8 komentarzy:

  1. Ekstra rozdział !!! Hmmm czyżby szykował się jakiś romansik pomiędzy Drakie'em a Kate ?<333 :D Życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Myryryryry, już się nie mogę doczekać tego ich spotkania i pytań Drake'a xDDD :D
    Mam nadzieję, że nie będziecie nam kazać dlugo czekać ;) /ΑΘΣ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TaaaK!
      Kocham Kocham!!
      Leo Drake Leo Drake <3 <3 <3 <3
      Kiedy następny rozdział??

      Usuń
    2. Tylko jeden znich może przetrwać :) A co do zozdziału najszybciej jak się da

      Usuń
  3. Uśmiechnięty Drakę makes my day :) Znowu...
    Szal, S&S

    OdpowiedzUsuń
  4. A co z mamą Kate? Dziwne, że tak po prostu o niej zapomniała...

    OdpowiedzUsuń