czwartek, 3 października 2013

9. Bóg każe nam walczyć taekwondo

Ocuciła mnie woda, którą Drake wylał mi na twarz. Gdy wstałam moja ręka mnie już mnie nie bolała. W końcu oblał mnie WODĄ. Przypomniałam sobie zaistniałą sytuację i momentalnie podniosłam się na nogi.
- Ile leżałam?
- Około 3 minut. Drake musiał znaleźć butelkę wody z naszego plecaka.
- Ojejej. Przepraszam was. Musimy jak najszybciej iść po klucz. Co z moim mieczem?
- Hmmm, na razie go nie ma. Może jak zejdziemy na dół może jakiś znajdziemy?
- Tak. Chodźmy już.
Nachyliłam się nad zgłębieniem. Na dół prowadziły kamienne schody, oprócz których nie było nic widać. Po woli na nie weszłam. W korytarzu było bardzo ciemno i pachniało... Właściwie nie  wiem czym, ale okropnie śmierdziało. Zeszliśmy na sam dół i weszliśmy do, zapewne, starej komnaty. Była urządzona podobnie jak typowy kościół. Miała malunki przedstawiające sceny religijne. W naszym przypadku z mitologii greckiej. Ciężkie, drewniane ławy pod ścianami. Sufit także był pomalowany freskami tak, że sprawiał być wysoko powieszonym i wypukłym. Podłoga była wykonana z różnokolorowego marmuru w piękne wzory, którym nie miałam czasu się przypatrywać, ponieważ musieliśmy jak najszybciej zdobyć to po co tu przyszliśmy.
Weszliśmy do następnej komnaty, urządzonej podobnie jak poprzednia. Z jedną różnicą; tutaj na samym środku stal wielki, kamienny stół, zapewne ołtarz. Wyryta na nim była wielka głowa meduzy i napis po starogrecku, który jakimś sposobem (ponownie) udało mi się rozczytać:

Tu jedno z was pozostać musi,
bo tylko dwóch dalsza droga skusi.
Gdy już odnajdą to czego szukają,
to ciebie w jego miejscu spotkają.
Teraz dla was jest zadanie,
które z was tutaj pozostanie?*

- Odpowiedź jest prosta. Ja zostaję. - Powiedziałam pewna siebie, ku zdziwieniu moich towarzyszy.
- Ty? Nie ma mowy! Jesteś kierownikiem wyprawy! - Zaprzeczyli szybko.
- Ale ja jako jedyna z nas nie mam broni - zaprotestowałam. Zamyślili się rozważając to co powiedziałam. Po chwili kiwnęli głowami.
- Dobra Kate. To my idziemy, a ty się stąd nie ruszaj, bo podobno i tak w końcu spotkamy się. - Odwrócili się i zniknęli za wielkimi drzwiami ginąc w mroku. Usiadłam na zimnej posadce. Siedziałam tak i siedziałam już z... A sama nie wiem ile. Postanowiłam w końcu pooglądać kolorowe freski. Podeszłam do pierwszego. Przedstawiał Wielką Trójkę. Pośrodku stał Zeus, a po jego bokach Posejdon i Hades. Pan Nieba miał poważną, zadumaną minę oraz granatowy garnitur. Pan Podziemi miał czarne włosy, ciemne oczy i czarną szatę sięgającą ziemi. Najwięcej uwagi poświęciłam jednak mojemu ojcu. Miał moje oczy, czarne włosy, których po nim nie odziedziczyła, opaloną twarz i...
Wtem ołtarz zaczął się trząść i nagle powoli zaczął się podnosić do góry. Kiedy wysunął się w całości zauważyłam, że to drzwi. Jedno było dziwne: te drzwi nie prowadziły do nikąd. Obeszłam je parę razy, ale nie mogłam się dopatrzyć żadnej drogi. W końcu wzruszyłam ramionami i przeszłam przez bramę.

~*~
 
Znajdowałam się w okazałej komnacie, aż lśniącej od broni i kosztowności.
Uznałam, że skoro mój miecz się złamał, powinnam sobie stąd coś wziąć. Liczne zgromadzone tu klingi tworzyły imponujący widok, ale żadna z nich nie pasowała do mojej ręki. Odwróciłam się na drzwi, przez które weszłam do komnaty i w tym momencie mój wzrok przykuła sznurkowa bransoletka z kolorowymi zawieszkami. Podniosłam ją i dokładnie obejrzałam. Miała 8 zawieszek: miecz, tarczę, łuk i kołczan, pudełeczko, buteleczkę, sztylet im
woreczek. Wydało mi się to trochę dziwne, ale było tak pięknie i misternie wykonane, że założyłam tę bransoletkę. Na mojej dłoni zalśniła słabym blaskiem. Lekko zakręciłam zawieszkę przedstawiającą sztylet. W tym samym momencie odskoczyłam z cichym okrzykiem do tyłu i upuściłam prawdziwy sztylet, który zmaterializował się w mojej dłoni.
Jednak ciekawość zwyciężyła i podniosłam broń, ciekawie się jej przyglądając. 
- Kate! - usłyszałam i momentalnie się odwróciłam. Za mną stali Drake i Eva. Chłopak krwawił w kilku miejscach i wyglądał, jakby za chwilę miał zemdleć. - Co ty trzymasz? - zapytała Eva.
- Ach, to... - spojrzałam na sztylet i dopiero teraz sobie przypomniałam, że ciągle trzymałam go w dłoni. - to... nic. Wydaje mi się, że... Drake! - krzyknęłam nagle i złapałam chłopaka, zanim uderzył o ziemię.
Odruchowo przekręcam buteleczkę z wodą, jak mniemam, na mojej nowej, magicznej bransoletce. Już zamierzałam oblać nią Drake'a, ale Eva złapała mnie za nadgarstek.
- Stój! - krzyknęła. Spojrzałam jej w oczy; widziałam w nich rozpacz i zaciętość. Szczerze mówiąc, trochę mnie to wystraszyło.
- Co takiego... złego robię? - zapytałam niepewnie.
- Przyjrzyj się tej butelce. - zaproponowała, a ja podążyłam za jej wzrokiem. Na buteleczce była etykieta z greckim napisem "νέκταρ". Wiem, że znaczył coś, co można by przetłumaczyć jako "nektar". Próbowałam zrozumieć, dlaczego nie mogę oblać Drake'a nektarem. Z tego, co wiem, nektar to taki świeżo wyciskany sok owocowy.
- Widzisz? Gdybyś go oblała nektarem, spaliły się na proch.
- Czemu? - zapytałam, nic nie rozumiejąc. Eva przewróciła oczami.
- Nektar to boski napój. Podobnie jak ambrozja, pokarm bogów, normalnego człowieka spaliłby na proch. Gdy jesteś w połowie bogiem, - tu spojrzała wymownie na nieprzytomnego Drake'a - możesz trochę spróbować i uleczy nawet twoje rany, jeśli, eee... nie spali cię na proch.
- Och. - powiedziałam, speszona. Następnie wlałam łyk napoju do ust Drake'a. Chłopak zakaszlał i powoli się podniósł.
Stopniowo jego rany zaczęły znikać. Odetchnęłam z ulgą. Poczekałam aż się podniesie.
- Możemy iść, czy jeszcze trochę poczekać?
- Nie, jest już okej. Chodźmy.
- Taaa, tylko, że gdzie? - Spytałam ironicznie.

- Może tam? - Wskazała Eva na drzwi, które pojawiły się tu... A nawet nie wiem kiedy. Wszystko tutaj jest dziwne. Weszliśmy i na szczęście, a może niestety nie było żadnego długiego korytarza tylko od razu weszliśmy do następnego pokoju. Dziwnie wyglądał w porównaniu do poprzednich, ponieważ miał zwyczajne białe ściany i drewnianą podłogę.
Jak na miejsce, które miało chronić bardzo niebezpieczny klucz i miało prawdopodobnie parę tysięcy lat wyglądało dość... Zwyczajnie.
Przestraszy
łam się kiedy drzwi się za nami zamknęły. Nagle weszło 30 Koreańczyków w piżamo - szlafrokach i ustawiło się w pięć rzędów po sześć osób. Zaczęli odstawiać jakąś szopkę
<klik>, co byłoby dość śmieszne gdyby nie to, że wrzeszczeli przy wszystkich szybszych ruchach. Zaczęło się robić ciekawie kiedy postanowili sobie porozwalać płytki (bardzo ładne tak na marginesie). Kiedy walczyli na te dziwne kije i między sobą to miałam wrażenie, że te małe Chińczyko - podobne ludziki są bardzo niebezpieczne. W końcu zakończył się ich pokaz. Ktoś zaczął bić brawo. Odwróciłam się w jego stronę. Miał czarną skurzaną kurtkę, czarne dżinsy i krótko ścięte włosy. Oczy było słabo widać bo zasłaniały je okulary lotniki Ray - Ban'y, ale prześwitywały małe czerwone ogniki. Odrazu wiedziałam kto to jest...
- Ares - wycedzi
łam ze złością. Byłam ś
wiadoma symaptii boga wojny do mojego brata.
- Cze
ść Kate - odpowiedział niezrażony. - Chciałbym już mieć to z głowy, ale muszę was oficjalnie powitać. - Wyjął jakąś kartkę i odkrząknął. - Witam was serdecznie w miejscu znajdowania się pierwszego klucza do więzienia w piramidzie Cheopsa. Tutaj strażnikiem klucza jest Ares (wyjaśnij im kim jest strażnik). Tego chyba nie powinienem czytać... No trudno. A więc każdy z kluczy ma jakiegoś boskiego strażnika. Tutaj Zeus przydzielił mnie. - Skrzywił się. - Wielkie dzięki tato - ostatnie zdanie mruknął pod nosem. - Ja mam wam zrobić zadanie i wymyśleć wierszyk o miejscu gdzie się podziewa następny. Przejdźmy do sedna. Jedno z was musi pokonać jednego z tych ludzi co walczą taekwondo. To chyba tyle. Kto idzie na pierwszą linię
? -
Nigdy nie walczy
łam taekwondo. Ja nawet nie wiem co to jest! Kurde, mam nadzieję, że Eva lub Drake coś wiedzą
na ten temat.
- Ja mog
ę - pewnie zgłosiła się Eva. - Kiedyś uczyłam się trochę walczyć judo, a to chyba nie różni się
w sposób istotny...

______________________________

Proszę o komentarze :)
Ala i Maria

10 komentarzy:

  1. Świetne! Bardzo mi się podoba ten pomysł że strażnikami kluczy! I ten Ares. Przez cały rozdział starałam się domyślić jak to będzie bóg. Tylko nie zrozumiałam, o co chodziło w zdaniu "Sześć bogów jest strażnikami jednego klucza." Ale cóż mimo to świetne.
    Anonimowa Fanka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawione :) Trochę namieszałyśmy, ale teraz jest ok
      Ala

      Usuń
    2. Od razu lepiej i przy okazji śmieszniej :-D! Dzięki za przychylenie się do prośby.
      Anonimowa Fanka

      Usuń
  2. Chyba coś mi się zwaliło bo nie widzę nic o Aresie a w zdaniu "Jak na miejsce, które st" kończy się cały post i to zdanie -_-
    Proszę o szybką odpowiedź ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ok już nie ważne

      Usuń
    2. Chodzi o to, że kiedy Anonimowy jeszcze komentował był cały. Nie wiadomo jak się połowa skasowała. Teraz próbuję odtworzyć to co napisałam :(
      Ala

      Usuń
    3. Przeczytałam jeszcze raz i jest super. Może i lepiej że się skasowało bo to jest extra! Σθπερ θβθστειαμ ♡♥♡♥

      Usuń
  3. Korzystając z dobroci weekendu (wolny czas), przeczytałam Waszego bloga i muszę przyznać, że spodobał mi się on. Ciekawe pomysły, dobre opisy, odpowiednie tempo akcji, wpadający w pamięć i dobrze wykreowani bohaterowie... Czego można chcieć więcej? Dlatego jak najbardziej możecie liczyć na dodanie do linków i zapewniam, że będę dalej czytała kolejne rozdziały.

    Pozdrawiam serdecznie,

    Lakia

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajefajny rozdział :)
    Bransoletka genialna
    Szur, S&S

    OdpowiedzUsuń