czwartek, 26 września 2013

4. Gram z koniem w podniebnego berka

Odkąd dowiedziałam się, że mój ojciec to Posejdon moje życie diametralnie się zmieniło. Po pierwsze; "rozmawiałam" z tatą, po drugie; za tydzień wyruszam na wyprawę, która dzisiaj zostanie zaplanowana i zostaną wybrani uczestnicy. Po trzecie; umiem panować nad wodą i gadać z końmi, co jest nieco denerwujące, ale ogólnie super. Wyobraźcie sobie, że jakieś zwierzę jak manta mówi ci "daj kostkę cukru, daj kostkę cukru, daj kostkę cukru...". Po czwarte i ostatnie; mam brata. Tak, to ostatnie najbardziej mi się podoba. Zawsze chciałam mieć rodzeństwo, a teraz mam Percy'ego. Nie będę Wam teraz opowiadać o moim użalaniu się nad sobą i to, jaka jestem szczęśliwa, bo pewnie jesteście ciekawi, co działo się poprzedniego wieczoru.

RETROSPEKCJA:
Wszyscy gapiliśmy się na znak nade mną. Był to trójząb ukształtowany z wody i miał wysokość około pół metra. Wszyscy nagle przede mną uklękli. Zaraz, nie przede mną tylko za kimś lub czymś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam dostojnego mężczyznę, a raczej boga. Miał czarne włosy, opaloną cerę i oczy takie jak ja; morsko zielone. Chyba oczekiwał, że ja także uklęknę, ale niespecjalnie miałam zamiar klękać przed moim tatą. Zwłaszcza, że był idiotą, który zostawił moją mamę, gdy miałam rok.
 - Psst... Kate uklęknij - powiedziała Eva.
- A po co klękać przed takim czło.... Przepraszam bogiem który zostawił moją matkę?! – Zdenerwowałam się. Może i Posejdon był bogiem, może i mógł w ciągu sekundy zmienić mnie w kupkę popiołu, ale domagałam się wyjaśnienia, dlaczego zostawił moją biedną mamę, kiedy miałam rok!
- Może dlatego że jestem twoim ojcem – usłyszałam. Odwróciłam się, stał tuż za mną, tak blisko że czułam jego zapach. Był to cudowny, już dla mnie zapomniany zapach morza. - Zostawcie nas samych – powiedział tonem nieznającym sprzeciwu. Wszyscy szybko odeszli, a ja czułam się bardzo nieswojo, ale byłam też i zdenerwowana. Odwróciłam się, aby nie patrzeć ojcu w oczy. On jednak pojawił się przede mną.

- Dobrze, skoro już wiesz, że jesteś moją córką – zaczął - to muszę cię ostrzec. – Jeszcze czego! ON będzie mnie ostrzegał!
- Zapewne słyszałaś przepowiednię. - Kiwnęłam głową. Czy bogowie nie mają uczuć? Z jego twarzy nie dało się wyczytać kompletnie nic. - Czyli już wiesz, że masz brata Percy'ego. Jemu też grozi nie bezpieczeństwo - powiedział spokojnie. Teraz już się zdenerwowałam nie na żarty. Ojciec miał szczęście, że jest nieśmiertelny. Przy tej okazji warto by mi jeszcze wspomnieć, że mam ADHD. Łatwo mnie zdenerwować i zazwyczaj gwałtownie reaguję. Jednak uważam, iż to że chwilę później nawrzeszczałam na Posejdona było uzasadnione i nie miało nic wspólnego z moją chorobą.
 - Skoro jemu grozi niebezpieczeństwo, to czemu go nie uratujesz?! Czemu nie zrobisz jakiegoś czary-mary i tyle?! – Rozkręciłam się. – Prawdopodobnie wcale ci na nim nie zależy, podobnie jak na mnie! – Tu pewnie przebrałam miarkę. Najprawdopodobniej zależało mu na Percy’m, bo jego „niewyczerpany” spokój się skończył.
- Nie krzycz! – Zdenerwował się – gdybym mógł, uratowałbym Percy’ego już dawno!
- Jak mam nie krzyczeć skoro dzisiaj dowiedziałam się że greccy bogowie istnieją naprawdę! I to jeszcze na dodatek jestem córką Pana Mórz - popatrzyłam na niego twardo, unikał mojego spojrzenia, patrzył przed siebie ze spokojem.
- Chodź, coś ci pokażę - czy powiedział spokojnym głosem. Zastanawiałam się przez chwilę. Po namyśle pobiegłam za nim.
- Gdzie idziemy?
- Chcę żebyś coś zobaczyła – powiedział. Rozejrzałam się. Staliśmy nad jeziorem kajakowym. Przez ułamek sekundy bałam się, że może chce mnie utopić, bo jest w końcu bogiem mórz. Gwizdnął. Zacisnęłam pięści, ale ze zdumieniem odkryłam, że ciągle żyję. Może bogowie niezadowoleni ze swoich dzieci mają inne sposoby na wykończenie ich. Posejdon jednak miał najwyraźniej inny plan. Po chwili zjawił się piękny czarny pegaz. Jego lśniąca sierść i czarne skrzydła o rozpiętości około sześciu metrów tworzyły wspaniały widok. Ze zdumieniem
odkryłam, że nigdy nie widziałam prawdziwego konia.
Witam panie Posejdonie, - usłyszałam w myślach.
 Pytająco spojrzałam się na ojca.
- Kto to powiedział? - zapytałam się. Posejdon spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Nie odkryłaś, że umiesz rozmawiać z końmi? – zapytał. Zagotowało się we mnie.
- Nigdy nie miałam szansy, aby zobaczyć prawdziwego konia! Mama nie miała pieniędzy na kursy jazdy konnej. Może by miała, gdybyś nas nie zostawił! – To co zrobiłam potem było tak nieoczekiwane i impulsywne, że zasłużyłabym na tytuł ADHD roku.
Ukradłam pegaza mojego ojca. Po prostu na niego wskoczyłam i wbiłam pięty w jego boki. Nie wiem skąd, ale wiedziałam, że tak trzeba. Wystrzelił w górę, zabierając mi dech w piersiach. W końcu ustabilizował (mniej więcej) lot. Uznałam, że tu, w górze jest tak wspaniale, przyjemnie i...
Nie powinnaś tego robić - przerwał głos w mojej głowie. - Zaraz wracam do obozu.
  -Nie! – Krzyknęłam – nie rób tego,…
Mroczny – przedstawił się pegaz.
 – No to, Mroczny, rozkazuję ci nie wracać ze mną do obozu!
Jak chcesz - odezwał się w mojej głowie - wrócę bez ciebie.
Powiedział i, wykonując korkociąg zrzucił mnie z grzbietu. Jedno mogę wam powiedzieć; spadanie w dół z prędkością kilkuset metrów na sekundę tuż nad wieżowcami Nowego Jorku nie jest najprzyjemniejszą rzeczą, jaka mi się przytrafiła. Dlatego też poczułam ulgę, gdy z impetem i bólem uderzyłam w grzbiet Mrocznego, który podleciał, żebym się nie rozpłaszczyła o ulicę. Myślę jednak, że zrobił to bardziej ze względu na ojca niż na mnie.
Percy był lepszym właścicielem od ciebie - prychnął niezadowolony.
 To mnie ożywiło
-Percy? Percy Jackson? – zapytałam zdezorientowana. Po pierwsze: właśnie beztrosko sobie leciałam na pegazie mojego brata (którego nigdy jeszcze nie widziałam), a po drugie: Mroczny powiedział „był”. Nie wiem, co miał na myśli, ale wiedziałam, kto mógł mi powiedzieć.
- Mroczny – powiedziałam – lecimy do obozu, ale najpierw powiesz mi wszystko co o nim wiesz.
KONIEC RETROSPEKCJI
~*~



- Ej! Proszę o ciszę! Jacob nie jesteś wyjątkiem. - Uciszył nas Chejron. Teraz wszyscy siedzieliśmy na ławkach, gdzie odbywają się ogniska. Mieliśmy omawiać naszą misją. W końcu gdy zapanowała cisza zaczęło się: - otóż jak wiecie wczoraj została objawiona Trzecia Wielka Przepowiednia. Rachel, możesz nam ją przypomnieć?
- Herosów troje; magia, lira i trójząb,
odbędą podróż w świata krąg.

Ten w sześciu miejscach jest tajemny,
i klucz do więzienia skrywa wierny. 
Bez nich świat w gruzach stanąć może,
a prawdą się stanie mit o nimfie i potworze.
Odegra w tym dużą rolę dwójka dzieci morza,
A z rzymskiego obozu pomoc ruszy hoża. - Wyrecytowała.
- Dziękuję. Nie będziemy jej całej omawiać, ponieważ nie ma takiego sensu. Teraz ustalimy tylko kto będzie brać w niej udział. Co do tego mamy pewność, że weźmie w niej udział dziecko Hekate, Apolla i Posejdona. Co do Pana Mórz wiemy, że chodzi o Kate...
- A co z Percy'm? Może to jego dotyczy przepowiednia? - Ktoś zabrał głos.
- Nie. Percy zagi... - nie dokończył tylko powiedział: - Aktualnie nie mamy z nim kontaktu i należą mu się wakacje. - Zapanował chaos. Chyba wszyscy domyślili się, że nie chodzi o to, że zapomniał do niego zadzwonić. Centaur dał im czas do uspokojenia. - Powiem wam szczegóły kiedy nadejdzie wasz czas. Zaczniemy od magii. Czy ktoś się zgłasza? - Rękę podniosła Eva i jeszcze jakaś szatynka z jaskrawo różowymi oczami. - Nie chcę ciebie od razu usuwać Violetto, ale Eva ma większe doświadczenie w magii...
- I ja też lepiej znam Evę, więc będzie się nam lepiej współpracować - dodałam swoje trzy grosze.
- Teraz dochodzimy do liry. Chętni? - Chętnych nie było, ale wszyscy od Apolla zgodnie wypchnęli Drake'a do przodu, a on z zaskoczoną miną wzruszył ramionami. - Teraz zapraszam wszystkich na zajęcia, a przewodniczących domków i wybrane osoby mam widzieć w Wielkim Domu równo o godzinie 19. - Odwróciłam się, a do mnie podbiegła podekscytowana przyjaciółka. Złapała mnie za rękę i mówiła, że już nie może się doczekać.
- Nigdy nie byłaś na misji? - Zapytałam
- Nie - odpowiedziała Eva - misje to rzadkość na naszym obozie, a poza tym wszystkie przepowiednie dotyczyły twojego brata. Poszczęściło mu się to już jego trzeci raz
- Jak to trzeci? - zapytałam zdziwiona.
- No o jego szesnastych urodzinach i o Wielkiej Siódemce - powiedziała obojętnie.
- Znałaś Percy'ego?
- Nie osobiście, ale kilka razy go minęłam jak szedł na zajęcia.
- Jaki jest?
- Wiesz, no trudno mi powiedzieć, ale zapytaj Rachel. Ona była z nim na jednej wyprawie.
- Na pewno zapytam!

~*~
- Robiłaś to już kiedyś?  - Zapytałam się. Rachel pokręciła głową.
- Nie. Tylko parę razy widziałam, jak twój brat to robi - odpowiedziała. Jak na kogoś, kto był na tyle nierozsądny, żeby przyjąć do siebie ducha Wyroczni Delfickiej, była bardzo inteligentną dziewczyną. Ponadto dowiedziałam się, że Rachel nie jest półbogiem, tylko zwykłym śmiertelnikiem.
- Iris, bogini tęczy, przyjmij  moją ofiarę - powiedziała i wrzuciła grecką monetę w tęczę wytwarzającą się z delikatnej mgiełki wody zraszacza. - Pokaż nam Percy'ego Jacksona. - tęcza zamigotała, a następnie w mgiełce ukazał się obraz, który co chwilę migotał. W tle słychać było szum. Ogólnie wyglądało to trochę jak zakłócenia w rozmowie telefonicznej. Obraz przedstawiał chłopaka mniej więcej półtora roku starszego ode mnie i dziewczynę mniej więcej w jego wieku. Chłopak miał ciemne włosy i morskie oczy, zupełnie takie same jak ja. Był tak podobny do Posejdona, że od razu, kiedy go zobaczyłam, wiedziałam, że to mój brat. Oczy mi się zaszkliły. Co innego można było powiedzieć o dziewczynie siedzącej obok Percy'ego. Miała długie blond włosy i szare oczy. Domyśliłam się, że to Annabeth, córka Ateny, jego dziewczyna. Wyglądało na to, że są wiezieni w czymś w rodzaju samochodu. Na nasz widok oboje się podnieśli.
-Rachel! - zawołał Percy. Cały był spocony. - Słuchaj uważnie i o nic nie pytaj - Rachel uniosła brwi ze zdziwienia, ale potaknęła. - Coś złego się dzieje, musicie uważać tam w obozie! - W tym momencie szum zagłuszył jego słowa - ...bardzo mocna magiczną barierę, zaraz nas rozłączy. Tu jest bardzo gorąco, to może być Afryka, albo Egipt! Ogólnie...(zakłócenia) ...najpotężniejszych herosów!
-Percy - powiedziała Rachel. Głos miała spokojny, ale po jej minie można było wywnioskować, że mój brat na ogół się tak nie zachowuje. - Percy, była kolejna Wielka Przepowiednia.
- Czy macie iryfon?! Tutaj!? - usłyszałam głos z głębi zakłóceń, a następnie w kadr weszła piękna dziewczyna. Nie ulegało wątpliwości, że jest córką Afrodyty.
- Piper, nie teraz, za chwilę może nas rozłączyć! - krzyknęła Annabeth. - Potem wam opowiemy. - Piper pomachała do Rachel. Ta na widok kolejnego zakłócenia spojrzała się na mnie, jakby właśnie sobie przypomniała coś ważnego.
- Percy! - krzyknęła i pociągnęła mnie do przodu, zapewne w kadr iryfonu. - To twoja siostra Kate! - Krzyknęła, ale tego ostatniego zdania mój brat z pewnością nie usłyszał.
_____________________________________________________

Ogólnie z rozdziału jesteśmy bardzo zadowolone i mamy nadzieję, że Wam także się podoba. Następny pojawi się za parę dni.
Prosimy o komentarze !!
Maria i Ala (przy pomocy Leny)

11 komentarzy:

  1. A ja się właśnie zastanawiałem, czy w tym blogu będzie percy...

    OdpowiedzUsuń
  2. MMMMmmm.... Zaje***ty blog i opowiadanie i mmm... Kiedy kolejny rozdział ? <3

    OdpowiedzUsuń
  3. <3 Mroczny! Wspominałam, że go uwielbiam....?
    Dobra, już nie spamuję, nastepny komentarz dopiero pod ostatnią notką...
    Szal, S&S

    OdpowiedzUsuń
  4. Głupie bardzo i straszna zgapa od Riordana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A konkretnie jaki moment? Bo nie uważam, żeby cały blog był zgapowany po Riordanie. Jeśli już to tylko pierwszy wers przepowiedni.
      I jeśli decydujesz się na krytykę to nie bądź tchórzem i nie pisz jako użytkownik Anonimowy. Chcemy widzieć kto do nas pisze.
      Ala

      Usuń
    2. Hejt z Anonima? Łał, jaki ty odważny -.-

      Usuń
  5. Omg! Posejdon w obozie! I jeszcze Percy, Ann i Piper! Czytam dalej...
    PS Czemu Kate tak źle podchodzi do ojca? Jest mi smutno :(... I jeszcze "ukradła" Mrocznego...

    OdpowiedzUsuń