sobota, 28 września 2013

5. Ale co my w ogóle będziemy robić na tej misji?

Rozdział jest dedykowany wszystkim komentującym, m.in.: Athena, Asia Guzek, Heroska, jatoaaa i Anonimowi :) Dziękujemy także osobom, które obserwują bloga :*


Zbliżała się 19. Razem z Evą ruszyłyśmy do Wielkiego Domu. Po drodze streściłam historię z iryfonu . Było mi bardzo przykro, że Percy mnie nie poznał, ale w końcu z tego co się dowiedziałam, to jemu grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, a ja się martwię tym, że dowiedział się o moim istnieniu. Ale ze mnie egoistka!
Weszłam do tego dziwnego pokoju z stołem ping - pongowym. Była już tam większość. Gdy mnie zobaczyli, ponad połowa obozowiczów gapiła się na każdy mój ruch, jakbym była jakimś nieznanym gatunkiem, o którym chcą się dowiedzieć jak najwięcej. Westchnęłam. Odkiedy dowiedziałam się, że jestem córką Pana Mórz często mogłam usłyszeć komentarze typu "Nie podobna do niego. Tylko te oczy...", "Charakter to ma z pewnością do niego podobny.", albo "ciekawa jestem kto by z nich wygrał w walce na miecze.". Nie rozumiałam dlaczego, ale prawie zawsze byłam porównywana do brata. Kiedy już wszyscy się zebrali Chejron zaczął:
- Wszyscy wiedzą, że Kate, Eva i Drake wyruszają na misję, ale czy ktoś wie czego ona będzie dotyczyć? - No właśnie. Nikt nic nie powiedział. Wielka podnieta, że niebezpieczna wyprawa itp itd, ale czego ona będzie dotyczyć? - Problem w tym, że ja nie do końca jestem pewny swoich przekonań. Żeby być przekonanym musiałbym porozmawiać z Percym. I teraz kluczowe pytanie: Czy ktokolwiek z was miał JAKIKOLWIEK kontakt z nim lub kimkolwiek z Wielkiej Siódemki. - Podniósł rękę jeden chłopak. Miał kręcone, czarne włosy, lekko spiczaste uszy i miłą dziecinną twarz, której towarzyszy figlarny uśmiech. Posiadał spojrzenie jakby przesadził z kofeiną. - Leo, wiemy, że ty należałeś do Wielkiej Siódemki, ale chyba powinieneś się domyślić, że chodzi o tych, których nie ma. - Spojrzał na niego wymownie. On przewrócił oczami, a wszyscy razem ze mną zachichotali. Trochę jednak się zdziwiłam. Wielka Siódemka kojarzyła mi się ze strasznie potężnymi, umięśnionymi herosami i niebezpiecznymi, silnymi dziewczynami. On wydawał się jakiś... niegroźny. Chyba zauważył jak mu się przyglądam. Zaśmiał się cicho i niby od niechcenia stworzył w jednej ręce kulkę ognia, po czym przerzucał ją między dłońmi jak piłkę. Oczy mi się momentalnie powiększyły do wielkości złotej drachmy. Usłyszałam cichy chichot. Zapewne jego. Powróciłam uwagą do centaura. Rachel właśnie streszczała mu naszą rozmowę z Percym. Westchnęłam na to wspomnienie. W sumie jeśli Leo był w Wielkiej Siódemce, to musiał znać Percy'ego. Muszę go o niego wypytać. Półkoń zamyślił się i zrobił minę jakby nad jego głową zaświeciła się żaróweczka.
- Dziękuję Rachel. Teraz już wszystko rozumiem. Ej! - Krzyknął by uciszyć herosów. Prawie wszyscy byli pogrążeni w rozmowie. - Jak POWINNIŚCIE usłyszeć z monologu Rachel, to Percy, Annabeth, Piper, Jason, Hazel i Frank zostali porwani. - Wszyscy rzucali sobie zaniepokojone spojrzenia. - Teraz znajdują się w więzieniu w Egipcie. Konkretniej w piramidzie Cheopsa. Parę z was pewnie wie, że tam jest największe i najpotężniejsze więzienie "zaprogramowane" dla potworów i herosów. Półbogów oczywiście tych złych. Zostało wybudowane przez starożytnych Egipcjan na prośbę bogów. Można tam spokojnie wejść, ale gorzej z wyjściem. Trzeba zdobyć sześć kluczy ukrytych na całym świecie, które razem złożą się w jedność, by otworzyć dowolną celę. Zatem 6/7 naszej Wielkiej Siódemki jest uwięzionych, więc wiemy czego dotyczą pierwsze cztery wersy przepowiedni. Dalej idziemy do mitu o nimfie i potworze. Ta opowieść jak bardzo mało znana. Opowiem wam ją; Pewnego razu Minotaur ukradł i zjadł parę owiec Apollowi. Zezłoszczony bóg poszedł po pomoc w zemście do boga miłości, Erosa. Ten pomógł mu i sprawił, że pół - byk zakochał się bez wzajemności w nimfie Mai. Ta uciekała przed jego zalotami, ale w końcu uległa i także się w nim zakochała. Oczekiwali dziecka, z którego nie wiadomo było co wyrośnie. Najprawdopodobniej nowy i najgroźniejszy potwór. Dziecko wręcz pożerało  Maję od środka i gdy była w 9 miesiącu ciąży miała brzuch trzykrotnie większy od normalnego. Zezłoszczony Apollo, że jego zemsta nie zadziałała sprawił, że niemowlę, jeśli tak je można nazwać, będzie czekać tysiące lat zanim wyjdzie na świat.
  Ta opowieść wstrząsnęła wszystkimi. Nawet nie chciałabym sobie wyobrażać co to może być za stwór. Mimowolnie się wzdrygnęłam.
- Co do przedostatniego wersu to chyba chodzi o to, że ty - zwrócił się do mnie - i twój brat będziecie dowodzić . Co do ostatniego jestem pewny, że chodzi o to, że półbogowie z Obozu Jupiter muszą znaleźć miejsce gdzie znajduje się ta nimfa. Skontaktuję się jeszcze z nimi.
- Zaraz - prawie że wykrzyknął jakiś heros, który chyba był z domku Dionizosa - Ale zabicie tej ciężarnej nimfy nie może być takie trudne, bo przecież pilnuje jej tylko Minotaur.
- Nie - zaprzeczyła szybko Eva. - Miałam sen, w którym widziałam jak ten pół - byk umawia się z innymi rasami potworów, że jeśli będą przez ten czas mu służyć, to jak jego syn się urodzi, każda rasa będzie miała swoje terytorium i całkowitą władzę nad nim. Oni niestety zgodzili się, ale zapomnieli tylko o tym, że minotaur nie złożył obietnicy na rzekę Styks.

- Tak. Przejdźmy do rzeczowych spraw. Niestety wiadomo tylko gdzie znajduje się jeden z kluczy. Wie to Apollo. Przy każdym kluczu jest zaszyfrowana informacja, wskazująca na lokalizację następnego. Szkolicie się do końca tygodnia, czyli to będą jeszcze tylko cztery dni. Następnie ruszacie do taty Drake'a i dalej już wiecie, co macie robić. Leo - zwrócił się do niego - użyczysz im Argo II? - Chłopak wytrzeszczył oczy, pobladł i zrobił minę,  jakbyśmy chcieli zabrać mu jego dziecko. 
- Pod jednym warunkiem; nie będzie ani jednego zadraśnięcia. - Potaknęłam głową chichocząc. Mówi się, że mężczyźni traktują swoje samochody jak coś najważniejszego. Ten latający statek chyba był bezcenny dla syna Hefajstosa.
- To chyba tyle na dzisiaj. Idźcie już się położyć.
Wyszłam i ruszyłam w stronę domku Hermesa. Zatrzymała mnie gwałtownie Eva.
- Chwila, Kate, ty chyba nie wiesz gdzie śpisz! - Eva pociągnęła mnie za rękę i popędziłyśmy między domkami. Rzeczywiście, mimo, że należałam do domku Posejdona, to nadal mieszkałam u Hermesa. Nie wiem dlaczego. Tak jakoś. Zatrzymałyśmy się dopiero przy wielkim niebieskim domu.  Ściany zewnętrzne były zrobione z szarego, szorstkiego kamienia pokrytego miejscami kawałkami muszli, koralowców, co wyglądało jak dno oceanu.
Na wejściu pierwsze, co rzucało się w oczy to była fontanna. Zajrzałam do jej środka, a tam było mnóstwo złotych drachm. Była wykonana chyba z jakiejś szarej skały morskiej. Woda wylewała się ze złotych ust połyskującej turkusowo-srebrnej ryby stojącej na podwyższeniu. Gdzieniegdzie były glony.
Przy ścianach stało sześć łóżek wykonanych z jasnego drewna, z których wystawały przeźroczyste, grube, wypełnione wodą materace. Następne co przykuwało uwagę, to ogromne prawie na całą ścianę okno, z którego roztaczał się widok na plażę. Na parapecie były poustawiane morskie rośliny godne Demeter.
Oczywiście były jeszcze jakieś szafki, wieszaki, szafy i tym podobne, ale nie będę wszystkiego opisywać.
Nad jednym łóżkiem coś wisiało. Podeszłam i przyjrzałam się dokładniej, to była tarcza z czymś wyrzeźbionym na kształt Meduzy. Nieśmiało dotknęłam ją.
- Thm... - Chrząknęła Eva, zupełnie zapomniałam że tu stała.
- Sorry zapomniałam o tobie.
- Nie ma sprawy, to ja idę. Rozgość się i wyśpij się. Pa!
- Paa.  - Przedłużyłam ostatnią literę.
Postanowiłam wziąć kąpiel. Podniosłam ręcznik, założyłam strój kąpielowy i poszłam nad wodę. Powoli weszłam do morza. Było bardzo przyjemnie, gdy zanurzyłam się cała. Zanurkowałam. Uwielbiałam to robić, a jako córka Posejdona mogłam to robić, ile mi się chciało. Pływałam tak trochę, po czym wynurzyłam się. Wyszłam z wody i wytarłam się ręcznikiem. Pobiegłam do domku i przebrałam się w pidżamę po czym poszłam spać. 

Śniło mi się że jestem w jakimś więzieniu...
Rozejrzałam się i nagle zobaczyłam Percy'ego, Annabeth, Piper i kilku innych herosów, których nie znałam. Podbiegłam do nich, ale oni nie widzieli mnie. Nagle usłyszałam czyjeś kroki i  schowałam się za filarem.
Z mojej pozycji nie mogłam zobaczyć kto to, ale słyszałam jego głos.
- Więźniowie nie sprawiają kłopotów?
- Nie, panie - usłyszałam syczący głos. Zapewne należał do jakiegoś potwora, ale nie jestem pewna, czy chciałabym go zobaczyć. - Aż dziwne, oni sss... zawsze cośśś kombinują...
W tym momencie Annabeth spojrzała dokładnie na mnie. Byłam pewna, że mnie zobaczyła, ale nie wiem, dlaczego inni nie.
Wyjęła sztylet i uderzyła nim w przezroczystą ścianę, za którą byli więzieni. Dopiero teraz ją zauważyłam.
- Ktośś tu jesst! - usłyszałam. Od razu wiedziałam, że chodzi o mnie. Annabeth spojrzała w moją stronę z ostrzeżeniem.

Obudziłam się z krzykiem. Spojrzałam na puste łóżko, w którym kiedyś spał Percy. Poczułam żółtą gorycz. Uratuję go, gdziekolwiek by nie był.
Spojrzałam na zegarek. Trzecia nad ranem. Wszyscy pewnie jeszcze spali, ale wiedziałam, że mi się już to nie uda. Ubrałam się i poszłam nad jezioro kajakowe. Powoli zanurzyłam się. To dziwne, ale nawet nie zdjęłam ubrania. Pod wodą czułam się wybitnie. Nie musiałam wypływać na powierzchnię by zaczerpnąć powietrza, co jest bardzo praktyczne. Trzeźwiej mi się tutaj myślało niż na powierzchni. Kolejna ciekawostka: kiedy jestem w wodzie moje ubranie wcale nie jest mokre, chyba że tego chcę.
Nie za długo siedzisz w wodzie? Usłyszałam. Ten głos mimowolnie przyprawił mnie o uśmiech
-Mroczny. - powiedziałam i wypłynęłam na powierzchnię. 
Pegaz stał na brzegu jeziora patrząc się na mnie wśród półmroku poranka. Bez wahania wskoczyłam mu na grzbiet, a chwilę potem płynęłam już w powietrzu nad Obozem Herosów. Podczas ostatniej naszej rozmowy trochę się z nim zaprzyjaźniłam. Jest całkiem fajnym koniem. Polataliśmy, co teraz można powiedzieć stało się moim hobby, ale musieliśmy po jakimś czasie wracać, bo zaczynało się śniadanie, a po nim zajęcia.
Weszłam do jadalni, a tam był wielki tłum. Jak zawsze, oczywiście. Nabrałam sobie trochę owoców na talerz, bo na nic innego nie miałam ochoty. Wrzuciłam kęp winogron do ogniska mojego taty i z apetytem zabrałam się za jedzenie. Gdy skończyłam zobaczyłam, że Leo wychodzi ze stołówki. Podbiegłam do niego.
- Hej Leo!
- Cześć. - Uśmiechnął się pogodnie. Oczywiście tak jakby przesadził z kofeiną. - Co ciebie do mnie sprowadza?
- Mógłbyś mi trochę opowiedzieć o Percy'm?

___________________________________

Rozdział skończony. Mamy nadzieję, że się podoba.
Jak zawsze prosimy o komentarze!
Ala i Maria

13 komentarzy:

  1. Cudowne ! Czekam na wiecej i wiecej ! :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. wow a ja tyle szukałam podobnej stronki ♥ super i więcej, więcej i więcej !!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za dedykację *.* Jak zwykle świetny rozdział, już nie mogę się doczekać kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję! Naprawdę fajny rozdział mi zadedykowałyście!!
    Tylko mam jedno pytanie:
    Czy wyjaśnicie mi jak Leo się uratował??
    Egipt? Czy to ma związek z Carterem i Sadie?
    Pozdrowienia od córki Ateny ;) pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak było wcześniej napisane Percy i Annabeth wyjechali, tak samo jak Piper, Jason, Hazel i Frank. Podczas podróży zostali porwani. Leo nie ruszał się z obozu, więc potwory nie mogły go porwać :)
      Mam nadzieję, że teraz rozumiesz ;)
      Ala

      Usuń
  5. Dziękuję za dedykacje :)
    Akcja nabiera wielkich obrotów i mocno zaciekawia. Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za dedyk :* <33 Wow,super rozdział :D czekam na następny :D
    Zapraszam do siebie :D http://asikeo.blogspot.com/ i proszę o komentarz :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Założyłyśmy, że Tyson już na dobre się przeprowadził ;)

      Usuń
  8. Przepraszam za spam. Po prostu niektóre sytuacje są takie zaje****e, że nie mogę tego zostawić bez komentarza. Następny pod rozdziałem 21 :)
    Jeszcze raz sorry

    OdpowiedzUsuń