Ja i Drake,
ponieważ Eva nadal musiała wyzdrowieć po walce z wilkołakiem, staliśmy właśnie
przed gigantycznym wejściem do Luwru w kształcie trójwymiarowego
trójkąta.
- Jesteś pewny?
- spytałam próbując obciągnąć niżej sukienkę, którą syn Apolla kazał mi założyć
bym wyglądała "bardziej przekonująco". Czułam się nieswojo, ponieważ
rzadko chodzę w tego typu stroju i dziwnie było mi przywyknąć, że ktoś ma taki dobry
widok na moje nogi.
- Tak! –
uśmiechnął się szeroko, a ja westchnęłam.
Bokiem weszliśmy
szybko do środka, tak by ochroniarz nas nie zauważyć (tak, wiem, bardzo
banalnie to brzmi, ale nie jest takie łatwe). Weszliśmy do tłumu zwiedzających,
którzy musieli już wyjść. Drake skrył się za drzwiami do łazienki damskiej, a
ja podeszłam do tęgiego ochroniarza z miną słodkiej idiotki.
- Przepraszam,
wie pan może gdzie znajdę toaletę? – uśmiechnęłam się przymilnie. Po chwili
powiedział, że na końcu korytarza skręcić w lewo.
- A może mnie
pan zaprowadzić?
On się zawahał.
- Nie
powinienem... - zaczął, ale ja przerwałam przeciągniętym
"proooooooszę". Zawahał się i po chwili zgodził. Dobry to on w
swoim fachu nie jest, by ulegać szesnastolatce. Stanął przed otwartymi drzwiami
i nonszalancko wskazał ręką otwór. Drake szybko zatrzasnął drzwi zamykając w
nich mężczyznę. Ja pomogłam mu je dotrzymać, ponieważ człowiek dobijał się i
krzyczał wołając o pomoc. Zastawiliśmy go i pobiegliśmy dalej, uważając by
pomijać dzieła Michała Anioła, co było uwzględnione we wskazówce Ateny. Na
szczęście mieliśmy podręczną broszurkę z mapką i "rzeczami, których nie
możemy przegapić!" i jako tako się nie zgubiliśmy. Trudno jednak o gorszą
orientacją w labiryntach niż moja, więc nie pomylenie korytarzy ogólnie nie
wchodziło w rachubę.
Przez przypadek
weszliśmy do pomieszczenia, w którym znajdowało się mnóstwo rzeźb, a w tym
Michała Anioła. Szybko złapałam Drake'a za rękę i wycofaliśmy się, ale było za
późno. Przejście było zamknięte tak samo jak pozostałe.
Przygwoździłam
siebie plecami do ściany, by nic nie mogło mnie zaatakować od tyłu i
rozejrzałam się czujnie. Nie wyglądało na to, aby było tu coś
nadzwyczajnego. Spojrzałam na Drake'a i uniosłam brwi. On jeszcze raz rozejrzał
się dookoła, ale chyba też nic nie zauważył. Powoli odeszłam od ściany i się
rozejrzałam. Na środku stała niewielka fontanna. Podeszłam bliżej i spojrzałam
w wodę. Ujrzałam swoje odbicie: blond włosy, uczesane w "kłosa", brwi
tego samego koloru i te moje oczy... Woda, oczy... ech, to wszystko
przypominało mi Percy'ego, a więc siłą rzeczy także i Posejdona.
Moja sytuacja
rodzinna wprost wspaniale nadawałaby się do serialu Trudne Sprawy: "Kate
ma problem. Jej ojciec jest greckim bogiem, a bratu grozi śmiertelne niebezpieczeństwo.
Nie wie także o istnieniu siostry. Czy w ich rodzinie zapanuje upragniony
spokój?" czy coś w tym stylu. Tylko nie myślę, że ktoś by uwierzył, że
jestem córką Posejdona.
Lekko uniosłam
prawą dłoń i z fascynacją zaczęłam oglądać wodę, która krąży wokół mnie. Dobra,
nie przyszłam tu po to, aby bawić się fontanną...
- Kate, nie
jestem pewny, czy... - zaczął Drake, ale urwał nagle ze zduszonym okrzykiem.
Instynktownie wyczułam niebezpieczeństwo. Odwróciłam się powoli, przygotowana
na najgorsze. Mimowolnie zacisnęłam ręce w pięści. Drake'a nigdzie nie było.
Usłyszałam cichy szelest i obejrzałam się w tym kierunku, ale nic nie
zauważyłam. Dzieła da Vinci szukajcie, lecz Michała Anioła omijajcie. Czemu?
Michała Anioła... Dlaczego akurat tego twórcy mamy unikać? Nie
byłam pewna, kiedy się tego dowiem, lecz w tamtym momencie były dla mnie ważniejsze sprawy, np. gdzie się podział
Drake?
Rozejrzałam
się uważnie i zamarłam. Otaczało mnie dokładnie 5 rzeźb. Domyśliłam się, że
wykonał je Michał Anioł. Wśród nich rozpoznałam Dawida, Umierającego Jeńca i
Zbuntowanego Jeńca. Jedna z pozostałych miała długą brodę, poważną twarz i
długą szatę. Druga natomiast przedstawiała młodego człowieka z kielichem wina,
a za nim małego satyra. Biorąc pod uwagę, że jestem córką Posejdona, a nie
Neptuna pomyślałam o Dionizosie, ale rzeźba przypominała bardziej Bachusa.
-
Czego tu szukasz? – warknął Dawid. Na ten dźwięk wzdrygnęłam się. Głos
całkowicie nie pasował do (jakże idealnego) ciała. Był chropowaty jak by
należał do 90 - latka.
-
Ja... ten... tylko... - zaczęłam się jąkać. - Ja może sobie już pójdę -
mruknęłam, czekając na, zapewne, nie miłą reakcję przeciwników.
-
Nie, nigdzie się nie ruszasz - odrzekł starzec. - Chyba, że nie chcesz już
zobaczyć swojego chłopaka...
- On
nie jest moim chłopakiem – przerwałam automatycznie, a mężczyzna spiorunował
mnie wzrokiem.
-
Nie ważne, tak czy inaczej, jeśli nie będziesz współpracować to go nie
zobaczysz. - wzdrygnęłam się i zadałam pytanie drżącym głosem.
- Co
mam zrobić? - wszyscy trzej zaśmiali się.
-
Przygotowywaliśmy się od lat na jakiegoś głupiego herosa, który postanowi
odnaleźć ostatni klucz. Nasza Pani dała nam za zadanie strzec przejścia, do
którego dojdziesz tylko i wyłącznie przez tą salę...
-
Zaraz? Afrodyta kazała wam to zrobić? Jak was przekonała?
-
Nasz stwórca robił rzeźby z miłością i przedstawiają piękno. Dlatego też pod
władamy jej. – odpowiedzieli z nieskrywaną pogardą do ich właścicielki.
- Okej, ale co
mam zrobić?
- Wystarczy, że
pokonasz jednego potwora - zachichotali, jeśli tak można nazwać ten odgłos.
- Sami go
zaprojektowaliśmy - dodał Zbuntowany Jeniec i wszyscy trzej zniknęli. Pokój zaszył się mgłą i słychać było otworzenie metalowych drzwi,
a następnie zamknięcie.
Zadrżałam,
ale aktywowałam miecz. Nic nie widziałam, ale umiałam wyczuć czyjś
przyśpieszony oddech. Podeszłam wolno w tamtym kierunku. Zawiało wiatrem i mój
przeciwnik znajdował się za mną. Chyba. Błyskawicznie się obróciłam i zaczęłam
wymachiwać bronią byle jak. No, w końcu nic nie widziałam. Potwór jednak szybko
się uchylił. Szarpnęło mną do tyłu i upadłam na ziemię waląc głową o coś
twardego. Złapałam się w ranę, z której lała się gęsta, ciepła ciecz. Zakręciło
mi się w głowie, ale wstałam podciągając się o brzeg przedmiotu, o który się
uderzyłam. Moja ręka stała się wilgotna. No tak, uderzyłam się o fontannę. Do
mojego małego móżdżku dopiero po chwili doszła informacja, że woda jest moim żywiołem,
ale o tyle za mało, że wylądowałam dwa metry dalej z powrotem na zimnej
posadzce. Szybko, na ile pozwalały mi moje siły, które częściowo powiększyła
woda, doczołgałam się. Dotknęłam opuszkami palców cieczy i wycelowałam przeciwnika.
On był zwinny, ale parę razy udało mi się go drasnąć. Przy okazji dowiedziałam
się, że nie jest odporny na wodę. Sterowanie wodą powoli wyczerpywało moje
siły. Wiedziałam, że na wiele mi ich nie pozostanie. Ostatni raz, najmocniej
wcelowałam w niego strumień. Na filmach zawsze ten ostatni, ostateczny ruch był
najlepszy i zabijał przeciwnika, który rozsypywał się w pył, a do bohatera
podchodziła jakaś laska i mówiła, że jest bardzo odważny, kocha go itp., itd.
Niestety nie w moim przypadku. Upadłam na ziemię, a woda nie wiadomo, dlaczego
nie uzdrawiała mnie w stu procentach jak zawsze. To pewnie przez tą mgłę. Jak z
nieba, przez nią wyszedł Drake. W tym momencie do mojej głowy weszła myśl „mój
bohater!”, ale szybko ją odgoniłam. Zobaczył mnie, ale z bólem w oczach
ponownie zniknął za dymem. Teraz czekałam. I czekałam słysząc same dźwięki, z
których i tak nic się nie dowiedziałam. Po (długiej) chwili z paroma ranami
wyszedł i podał batonik ambrozji. Smakował jak pizza pepperoni. Na mój pytający
wzrok odpowiedział tylko:
-
Boi się słońca. – kiwnęłam lekko głową i podniosłam swoje obolałe ciało. W tym
momencie miałam tylko ochotę zaszyć się pod ciepłą pierzyną. Niestety obowiązki
wzywają. Nie czekając na przemiłe rzeźby pobiegliśmy przez drzwi i
wylądowaliśmy w Sali, gdzie między innymi znajdowała się Mona Lisa. Podeszliśmy
do niej, a obraz z
cichym jękiem otworzył tajemne przejście, które prowadziło przez krótki,
otoczony kurzem, czarny korytarz. Szybko przez niego przeszliśmy i otworzyliśmy
z oporem masywne, metalowe, drzwi, które z drugiej strony okazały się być
otoczone czerwoną skórą (pewnie sztuczną).
W środku było
bardzo przytulnie. Tapeta w róże, biały dywan, a przy ścianach staromodne
kredensy, z ozdobnymi filiżankami lub ciastami. Po środku stał okrągły
stoliczek – na nim nastawa z herbatą. I tam siedziała kobieta. Nie mogła mieć
więcej niż 20 lat. Była idealna. Tak po prostu. Ciemnoblond, długie włosy,
szczupła sylwetka i oczy podobne do Piper. Wiedziałam, kim ona musi być.
- Bonjour Kate! Co powiesz na małą
pogawędkę? - odezwała się Afrodyta.
Uważam, że
zdecydowanie za długo czekaliście na ten rozdział by był on tak krótki, ale
cóż. Nic na to nie poradzę. Zwłaszcza, że musiałam go w większości sama
napisać, ponieważ Maria (fanfary) przygotowywała się do drugiego etapu konkursu
kuratoryjnego z jęz. polskiego! I (jeszcze większe brawa) przeszła do trzeciego
etapu! Wiem, że ona pewnie nie chciałaby się tak chwalić, ale ja muszę wam o
tym napisać, bo cieszę się razem z nią ^^
Notka, chyba nie
najwyższych lotów i nie jest dokładnie sprawdzona, bo chciałam ją jak
najszybciej udostępnić, dlatego nie bójcie się wytykać błędów.
Czytasz =
komentujesz J
Ala
Jak zawsze super! Gratulacje Maria!!
OdpowiedzUsuńU mnie tez nowy rozdział :)
Nie mówi się "Złapałam się w ranę" raczej za ranę ale to chyba pierwsza pomyłka na kilkanaście rozdziałów więc spoko nic sie nie stało ;)
Pozdrawiam i życzę weny!
~Heroska
Dziękuję za komentarz :) Mogłabym prosić o link do twojego bloga? :)
UsuńCudowny rozdział.
UsuńDrake wybawcą :)
I Afrodyta... Uwielbiam tą boginię! (pewnie dlatego, że kocham wątki miłosne) Proszę, proszę, proszę... Zróbcie jakąś akcję pomiędzy Kate i Drake'm. Proszę!!!
Oczywiście gratuluję Marii. Też bym chciała dostać się tak daleko...
Życzę weny i zapraszam do siebie na nowy rozdział http://milosna-historia-herosow.blogspot.com/ (jestę spamerę) :)
Laciata <3
Jak dla mnie fajnie. Tylko czemu, no CZEMU, ta notka musiała się skończyć akurat na Afrodycie??? A ja tak na to czekałam. Dobra, ogarniam się (uwielbiam słowo ogarniam).
OdpowiedzUsuńTen potwór był super. Wzmianka o laskach i ich bohaterach mnie rozbroiła. Peperoni (na stówę źle to napisałam) strasznie mi się nie kojarzy z ambrozją, ale to Wy wymyślacie, więc Wasza wola. Kto lubi peperoni (znowu błąd)? Bo ja nie. :P
A teraz gratuluję serdecznie Marii. Chyba to gdzieś już pisałam, ale komentarz się tak jakoś chyba wykasował, więc w sumie nie wiem (moja ogarniętość powala, wiem). Ale nawet po raz drugi nie zaszkodzi. Też się strasznie cieszę, życzę powodzenia i jeśli mi podasz datę konkursu, obiecuję, że będę trzymać kciuki. (A tak z ciekawości: jakie województwo?)
Więc na koniec jeszcze raz: powodzenia dla Marii, weny i zapału dla Was obu!
Anonimowa Fanka
PS My jeszcze poczekamy, bo Waszą twórczość kochamy (taki tam wierszyk)
I zapomniałabym: czy ten tekst tak zmienia kolor celowo czy to mi się coś psuje? Bo raz jest czarny, a raz szary.
UsuńDziękujemy za tak wylewny komentarz :3 Co do pepperoni to też jej nie lubię, ale jakoś tak mi się skojarzyła :)
UsuńCo do szarego tekstu to nic nie wiem. Przeszkadza w czytaniu? Bo jeśli tak to postaram się coś poprawić.
Co do komentarza (tego, wszystkich innych i whatever jeszcze) to po prostu odzwierciedla mój charakter. Jestem już taka. Niestety (albo stety, jak kto woli).
UsuńTe litery nie przeszkadzają w czytaniu, tylko nie widziałam w tej zmianie jakiegoś większego sensu, dlatego pytam (lubię być doinformowana).
Dobra, stop. Bo zaraz mi wyjdzie kolejny długi wylewny komentarz. Co poradzę, jestem OKROPNĄ GADUŁĄ!!!!
Ostatnio były życzenia weny, to teraz są pozdrowionka dla Was :)
A. F.
No, już jestem i bięgnę komentować. Wybacz to opóźnienie, ale dzisiaj wróciłam ze szkoły przed 19, a jutro i pojutrze mam po dwa sprawdziany, więc generalnie masakra i Lakia narzeka po staremu. A tak przy okazji to dziękuję za informarcję o rozdziale :) Dobra, przechodzę do konkretów.
OdpowiedzUsuńTak, tak, teraz będę niepoprawna politycznie, ale co tam, muszę to powiedzieć - nigdy nie lubiłam Francuzów. Tym bardziej nie zdziwiło mnie, że ten strażnik dał się tak łatwo wykiwać, a nawet się z tego ucieszyłam. To chyba źle świadczy o mojej moralności, prawda? No, mniejsza z tym. Boże, Luwr! Ile ja bym dała, aby pozwiedzać jego zakamarki, zobaczyć te wszystkie arcydzieła.... Ale raczej nie chciałabym tam przebywać na misji i szukać klucza. I po takiej napaści przez posągi zamiłowanie do sztuki pewnie by mi przeszło. Jak tak sobie wyobraziłam grożącego mi Dawida, to aż miałam ciarki. Ale co tam Kate jest ponad tym! Wiesz, z powodu tej mgły przez chwilę myślałam, że jej przeciwnikiem tak naprawdę był Drake, że niby Afrodyta chciała im w ten sposób uświadomić ich uczucia czy coś w tym stylu... Tak, piękny pokaz moich niestworzonych teorii. Za dużo telenowel i seriali (właśnie jestem rozbita emocjonalnie po ostatnim odcinku Once Upon a Time, ale mniejsza z tym). W każdym razie, tak jest lepiej, bo już nie mogę się wprost doczekać kolejnego rozdziału i rozmowy z Afrodytą. Czuję w kościach, że to będzie wprost genialne!
Gratuluję Marii takiego sukcesu (ha, punkty za finał już są :)) i trzymam kciuki za nią w trzecim etapie.
Pozdrawiam i życzę weny,
Lakia
Hahaha, wiesz, że miałam taki sam pomysł co do potwora z mgły? ;) Tylko nie widziałam jak to napisać. Dziękuję za tak długi komentarz :)
UsuńCudo cudo cudo xdd
OdpowiedzUsuńFind Out Why Casinos Pay Out Better Than Their Deposit
OdpowiedzUsuńIf you want to know why casinos 포천 출장샵 pay out more 제주 출장안마 than their 삼척 출장마사지 deposit, 안양 출장샵 you'll need to check out the information here. We look at the main reasons 여주 출장안마