- Nie. - poczułam, że ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i
ujrzałam oczywiście Evę. Drake opierał się na jej ramieniu. Wciąż był
osłabiony, ale ambrozja i nektar zrobiły swoje.
- Co? - zapytałam
zdziwiona. Zamarłam w bezruchu z ręką na klamce. - Przecież nie pozwolimy abyś
poszła sama na walkę z tym straszliwym potworem! - zaprzeczyła szybko
Eva.
- Właśnie. - zawtórował
jej Drake. - Nie mogę pozwolić, abyś musiała zmierzyć się z tym czymś. - czy on
musi na każdym kroku pokazywać, że mu na mnie zależy? Nie jestem jakąś niemotą,
DOTARŁO do mnie!
- Ale wy nie możecie...
- nie dokończyłam, ponieważ przerwała mi Eva:
- Drake ma rację. Nie
opuścimy cię. - uśmiechnęła się po przyjacielsku, a ja już wiedziałam, że nie
odpuści.
- No, skoro tak... -
powiedziałam z ociąganiem, ale córka Hekate żwawo otworzyła drzwi. Weszliśmy do
dużego pomieszczenia, w którym wszystkie ściany były wymalowane tapetą w różowe
misie na jasnoniebieskim tle. W kącie stała biała komoda, w której zapewne był
klucz i następna zagadka.
- Ladon - mruknęła
szeptem Eva. Zdziwiłam się. Jaki Ladon? O co jej chodzi? Rozejrzałam się
uważnie i w kącie stał tyłem wielki smok z, tak na oko, stoma głowami. Jego
łuski były krwawo czerwone. Niby wszystko okej, trzeba go pokonać, ale on...
Płakał. Na serio. Wyobraźcie sobie potwora, który ryczy jak małe dziecko.
Chciałam do niego podejść i spytać dlaczego płacze, więc ruszyłam w jego
stronę, nie patrząc co robią moi towarzysze.
- Kate! - syknęła cicho
Eva. Odwróciłam się i zobaczyłam, że przyjaciele właśnie stoją przy drzwiach z
zawartością komody w ręce. Zrobiłam facepalma. Im właśnie udało się zdobyć to, o
co tyle walczyliśmy, a ja chcę sobie zrobić pogawędkę ze smokiem. Rewelka. Szybkim
krokiem zbliżyłam się do drzwi, za którymi zniknęli przyjaciele, ale moje nieszczęście
sprawiło, że stanęłam na skrzypiącej desce i wielkie ślepia przeciwnika
zwróciły się na mnie. Nie zważając na ciszę pobiegłam do drzwi, przed którymi o wiele szybciej stanął Ladon.
- Czemu nikt nie chce porozmawiać z Ladonkieeeem? – rozpłakał się
histerycznie. Nie wiedziałam czy śmiać się, czy może płakać z zaistniałej
sytuacji.
- Przykro mi, ale się śpieszę. Może następnym razem co? –
powiedziałam przymilnym i słodziutkim głosem.
- Wszy-y-scy tak mówi-i-ą – zająknął się przez płacz. – Ladonek nie
pozwoli ci wyjść dopóki ze mną się nie pobawisz! – uparł się jak małe dziecko.
Nie no, serio? Wszystko wypowiadały różne głowy na zmianę, a
reszta ryczała. Ja? Naprawdę ja, mam
się bawić z tym czymś?
- A w co chciałbyś się pobawić?
- W zabijanie herosów! – podskoczył podniecony na myśl, że ktoś w
końcu się z nim pobawi. – Wszyscy bracia, zanim Atena mnie tu przyniosła,
mówili, że to najlepsza zabawa!
- Hmm, wiesz, może jednak coś innego co? – i takim właśnie
sposobem zagrałam z nim w scrable i chińczyka, co nie wiadomo jak pojawiało się
na jego wezwanie. Nie wspomnę, że w obu grach mnie ograł.
- Ladonku? Mogę na chwilę skoczyć po jedną rzecz za tymi drzwiami
i już do ciebie wracam, co? Proooszę – zwróciłam się do niego.
- Nie! Wszyscy tak mówią! Nie zgadzam się! W co teraz gramy? –
westchnęłam.
- Może teraz w chowanego? Jedna osoba gdzieś się chowa, a druga
jej szuka.
On kiwnął głową, a ja dopiero po chwili zrozumiałam, że to moja
jedyna szansa naucieczkę.
- To ty pierwszy liczysz – rozkazałam, a on w kącie na głos zaczął
liczyć do 10. Nie po kolei, ale nie miałam teraz czasu uczyć go liczb. Szybko
podbiegłam do drzwi i przemknęłam się przez nie.
Miałam nadzieję, że zobaczę uradowane miny przyjaciół, ale zamiast tego dostałam od kogoś
czymś na kształt patelni w głowę i zemdlałam.
~*~
- To moja wina – usłyszałam jęk Evy, ale nie mogłam otworzyć oczu,
ani się ruszyć.
- Nie martw się, nic jej nie będzie. Myślałaś przecież, że to jakiś
potwór. – blokada moich oczu zniknęła i powieki natychmiast powędrowały w
górę. Zamrugałam parę razy, ponieważ oślepiło mnie nagłe światło z lampy na
Argo II. Usłyszałam dwa westchnięcia ulgi.
Eva mocno mnie uścisnęła.
- To naprawdę jest okropne, że dwa razy wciągu doby pomyślałam, że
zginęłaś. I to za każdym razem była moja wina – jęknęła.
- Oj tam, nie martw się. To nie była twoja wina tylko mojej
głupoty, że postanowiłam pocieszyć smoka – zaśmiałam się z siebie i
opowiedziałam im całą sytuację o tym jak się w nim „bawiłam”. Na pytanie kto
wygrał mruknęłam coś tam pod nosem, a oni zaczęli się śmiać.
- Jaka jest następna zagadka? – spytałam, a Drake przeczytał z
zwitku papieru słowa Ateny:
Tam gdzie Essone między innymi rządzi,
Piękność świata czasu dużo spędzi.
Cudów renesansu mnóstwo zobaczycie,
Ale dokładnie niczemu się nie przyjrzycie.
Dzieła da Vinci szukajcie,
Lecz Michała Anioła omijajcie.
- Co to jest Essone? – spytałam, ale widząc miny przyjaciół
wiedziałam, że oni także nie mają pojęcia.
- Ale oczywiście wiem, że strażnikiem jest Afrodyta i szukamy
muzeum z dziełami Leonarda da Vinci i Michała Anioła. – powiedziała Eva dając
do zrozumienia, że obejdzie się bez pierwszego wersu.
-To chyba raczej chodzi o Luwr, prawda? – zabrałam głos. Błagam,
niech to nie będzie Luwr. Tam z pewnością będzie mnóstwo jakiś małych korytarzy
i labiryntów.
- Nie znam innego sławnego muzeum, które posiadałoby więcej dzieł
tych autorów, więc odpowiedź jest jednoznaczna. Zresztą Paryż to miejsce
Afrodyty i zakochanych. – odpowiedział mi
Drake.
- Co do dzieła to mamy na myśli Mona Lisę?
- Miejmy nadzieję, że tak. Na wszelki wypadek potem obejdziemy
jeszcze inne dzieła da Vinci.
- No to do Francji – wykrzyknęłam z fałszywym entuzjazmem.
________________________
I jak? Podoba się? Nie miałyśmy ochoty opisywać następnej walki z następnym potworem, więc powstała historyjka z Ladonkiem ;)
Zapraszamy do komentowania ;)
Ala i Maria
Ha, ha, ha!!! Ladonek! I w końcu gdzie indziej niż do Ateny. Jednak Afrodyta (skaczę do góry z radości)! A ta patelnia! Ach, bardzo dobrze wymyślone. I ten tekst Kate "czy on musi na każdym kroku pokazywać, żebmu na mnie zależy? Nie jestem jakąś niemotą, dotarło do mnie!" po prostu rozwalający. Leżę i nie wstaję ;P. Więc jeszcze krótko z podłogi: Jeśli będzie Afrodyta, będzie się działo (Atena zaczynała mnie już przynudzać)!
OdpowiedzUsuńPozdro!
Anonimowa Fanka
Kiedy będzie następny? Nie żebym była natrętna albo co, ale nie zdzierżę tego czeksnia! Umrę z ciekawości i będziecie mnie miały na sumieniu :D. Odwala mi dzisiaj! To przez nadmiar nauki (och, ta ukochana szkoła :P). Duuuuużo weny życzę!!!
UsuńA. F. (Anonimowa Fanka)
Super! Niesamowity jak wszystkie rozdziały. A Ladonek <3 mogli go sobie wziąć! Taki stugłowy pupilek <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział ⌒.⌒
Rozdział bardzo mi się spodobał. Naprawdę wyszedł świetnie, gratulacje :) Taki inny niż pozostałe, co oczywiście nie oznacza, że poprzednie były złe, w żadnym wypadku. Ale ten Ladonek... Boże, mi jest zawsze szkoda takich postaci. Ja bym pewnie tam poległa, bo zamiast lecieć po klucz, usiłowałabym pocieszyć biednego smoczka. Bo on jest biedny i samotny i nieszczęśliwy i nikt go nie kocha... No, właśnie. Ale na szczęście nasi herosi mają głowy na karku, więc wiedzieli, co robić. Chociaż ta patelnia mnie rozbroiła. Prawie jak w "Zaplątanych" :) I teraz lecimy do Paryża, co? Oj, mam wrażenie, że spotkanie z Afrodytą będzie ciekawe. I że coś się w ruszy w relacjach Kate i Drake'a. Albo w jedną, albo w drugą stronę. Już nie mogę się doczekać tego nowego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Lakia
Na początku napiszę: WOW. Na serio duże wow. Jestem pod wrazeniem dla waszego bloga: piszecie genialnie. I ten Ladonek... ^^
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą, to współczuję Evie, która dwa razy myslała, że zabiła przyjaciółkę. Na szczęście wszystko skonczyło się dobrze. Ale rozwalił mnie tekst Ladona o "zabawie w zabijanie herosów". Leżę na podłodze i się tarzam ze smiechu.
I co jeszcze napisać? Boję się Luwru i tego, co nasi bohaterowie tam zastaną, i to by było na tyle.
Weny, weny i jeszcze raz weny ^^
Rozdzial bardzo fajny ale troche krotki Ladonek swietny i cala sytuacja :D mam nadzieje ze spotkanie z afrodyta bedzie nia zapomniane dla Kate :D Pozdrawiam i czekam na wiecej :D
OdpowiedzUsuń