poniedziałek, 28 kwietnia 2014

30. W egipskich ciemnościach


Annabeth ponownie omówiła nasz plan ucieczki, a ja mimowolnie skierowałam swój wzrok na Percy’ego, który co jakiś czas także zerkał na mnie skołowany. Niespecjalnie mu się dziwiłam. Jestem tylko o rok młodsza, a gdy dowiedziałam się, że mam brata też nie mogłam się do tego przyzwyczaić. Teraz jest kompletnie inaczej. Wtedy wiadomość o rodzeństwie wydawała się tak daleka i mało możliwa. Było jeszcze tak dużo czasu do pierwszego spotkania, a to tutaj stało się to tak nagle. Porwanie, Egipt, cela i BUM! - W ciągu zaledwie paru chwil. Z jednej strony byłam przeszczęśliwa z pierwszego spotkania, które wyglądało tak jak je sobie wyobrażałam (pomijając fragment, iż jesteśmy uwięzieni), ale jednak nie wiedziałam, co planuje Eva – jeśli cokolwiek zamierza zrobić. My omawiamy plan ucieczki, a to może przeszkodzić mojej przyjaciółce.
- Annabeth – zwróciłam się do córki Ateny, - ale jeśli wcześniej nie udało się wam stąd wydostać, to co zmieni nasza obecność?
- Kate, już to mówiłam. Teraz mamy jakąkolwiek broń. – Przewróciła oczami w geście irytacji i wskazała ręką na trójząb, który zdecydowałam się oddać Percy’emu. Byłam pewna, że on lepiej sobie poradzi z tego rodzaju bronią.
Kiwnęłam do Annabeth by przyznać jej rację i wysłuchałam planu. Przyznam, że był bardzo przebiegły. Nie umiałam docenić mądrości dzieci Ateny, gdyż ona była pierwszą córką bogini mądrości, którą lepiej poznałam. Ku mojej uldze okazało się, iż Annabeth także miała ze mną sny. Powiedziała, że nie ma pojęcia skąd ta więź.
Gdy wszystko zostało omówione położyliśmy się na pryczach, a Jason, gdyż dostał ostatnią wartę pilnowania czasu, miał za zadanie nas obudzić o odpowiedniej porze. Ogarnęłam wzrokiem ciemne oraz zakurzone pomieszczenie, po czym zamknęłam oczy i wyczerpana wpadłam w objęcia Morfeusza. 

~*~

Rozejrzałam się zdezorientowana po miejscu, w którym się znajdowałam. Rozległa plaża po jednej stronie oraz tajemnicza dżungla po drugiej. Słońce wisiało wysoko nade mną, świecąc w oczy. Po krótkiej chwili zorientowałam się, że była to wyspa, z której wypłynęłam po ostatni klucz i ta sama, na której powinna znajdować się Eva. Nie myliłam się. Moja przyjaciółka niemal od razu po moim "olśnieniu" pojawiła się naprzeciwko. Pokonałam szybko parę kroków, po czym rzuciłam się jej w ramiona. Ona odwzajemniła uścisk, ale szybko oderwała się ode mnie i zaczęła do mnie mówić, patrząc się w moje oczy:
- Kate, nie martw się. Już planujemy jak was wydostać. Jeśli będziecie mogli, postarajcie się dojść do wyjścia, ale nie próbujcie go przekroczyć, gdyż ten, kto to spróbuje umrze. – Jej głos był poważny, a wszystko mówiła szybko. Widać było, że wyuczyła się tej kwestii na pamięć. Moją uwagę przykuła jednak inna sprawa: mówiła o sobie w liczbie mnogiej. Niestety nie dała mi dojść do głosu. – Uważajcie na zachodnią część piramidy, gdyż tam jest najwięcej pułapek, a im wyżej i bardziej na wschód, tym mniej ich będzie.
- Eva, ale…
- Nie na długo uda mi się utrzymać to połączenie. Pamiętaj o wszystkim, co ci powiedzia… – Ostatnie kwestie były lekko przygłuszone, a obraz zaczął się rozmazywać… 

~*~

- Kate - szepnął mi do ucha Drake, potrząsając lekko za ramiona. Zamrugałam parę razy powiekami by przyzwyczaić oczy do ciemności. Wszyscy siedzieli w kółku i mówili coś półszeptem. Natychmiast przypomniałam sobie o moim dziwnym śnie, więc podeszłam do nich by powiadomić ich po planach mojej przyjaciółki.
- ... możemy już zaczynać. Za chwilę powinni podać posiłek - dokończyła Annabeth.
- Słuchajcie, dzisiaj w nocy... - zaczęłam.
- Kate, już czas. Potem nam powiesz. - Przerwała mi córka Ateny.
- Ale to jest ważne! - sprzeciwiłam się.
- Nie mamy czasu! - Jej słowa potwierdziły ciężkie kroki, które świadczyły, że ktoś zbliżał się do naszej celi. Wszyscy zerwali się na stanowiska, a ja nie posiadając wyboru także to zrobiłam. Szczerze mówiąc to nie miałam wielkiej roli do odegrania w tej sytuacji. Sześć siódmych Wielkiej Siódemki jeszcze nie wiedzieli jaki poziom osiągnęłam przez parę ostatnich dni. To działo jednak też w drugą stronę - nie wiedziałam co oni potrafią. Dlatego też razem z Drake'iem oraz Hazel stanęliśmy w kącie by w razie potrzeby pomóc reszcie.
W drzwiach słychać było przekręcenie klucza, a następnie głośne skrzypnięcie metalowych drzwi. W wejściu stanął mojej wielkości troll. Trzymał w rękach tacę, na której postawiony był pojemnik ze skromną ilością jedzenia dla nas. Niestety miałam już zaszczyt spróbowania tego ohydztwa.
Piper cichym, lecz stanowczym głosem, używając czaromowy rozkazała by wszedł dalej, co on bez wahania wykonał. Następnie wszystko stało się w przeciągu paru sekund. Percy pchnął w niego trójzębem, tak że upadł na plecy z cichym jękiem. Jason związał go prowizorycznymi, wietrznymi linami, a w tym czasie Annabeth owinęła go sprawnie łańcuchami, które nie wiem skąd wytrzasnęła. Potem wyjęła jego klucze do celi i przeszukała wszystkie kieszenie. Znalazła tam sztylet, który zgodnie uznaliśmy, że powinna sama wziąć oraz kompas. To było tyle z przydatnych rzeczy. 
Frank przemienił się w jadowitego węża. Wypełzł i sparaliżował pozostałych strażników. Wyszliśmy na korytarz, który prowadził w dwie strony. Odebraliśmy strażnikom broń. Teraz tylko ja i Hazel nic nie miałyśmy. Chciałam zasugerować kierunek i streścić mój sen, ale ponownie nie dopuszczono mnie do głosu. Ja rozumiem, że nie mamy czasu i tak dalej, ale jeśli jej matka jest boginią strategii to powinna mnie wysłuchać, prawda? Tak mi się przynajmniej wydaje. Nie nalegałam jednak, bo wszyscy jak jeden mąż polegali na Annabeth.
Modliłam się by wybrała wschód, który miał być łatwiejszy do pokonania, ale nie mając kompasu nie dowiedziałam się co wybrała. Żwawym krokiem pokonaliśmy parę nic mi nie mówiących korytarzy. Zaczęłam się uspokajać myśląc, że może nie będzie tak trudno. Jednak nagle usłyszałam głośny śmiech.
Zaczęłam rozglądać się nerwowo, ale nic nie zobaczyłam. To coś szturchnęło mnie za ramię i popchnęło na ziemię. Złapałam się z jękiem za obolałą rękę. Poczołgałam się cicho do ściany i usiadłam tyłem do niej, by nic nie mogło mnie zaskoczyć od tamtej strony. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi, gdyż wszyscy wymachiwali bronią, mając nadzieję, że może uda im się trafić w przeciwnika. Jak walczyć z kimś kogo się nie widzi? Co jakiś czas ktoś był szturchany, albo popychany, a z najróżniejszych miejsc wydobywał się złowieszczy chichot. W pamięci przesortowałam wszystkie potwory, które posiadały umiejętność znikania.  Niestety nic nie przychodziło mi do głowy. Spróbowałam z drugiej strony. Ten śmiech kojarzył mi się z... harpią. Tylko że one nie się takie trudne do pokonania, a ta jest wyjątkowo szybka. Chwilę... była taka jedna, której imię oznaczało "wichrowa", "wietrzna", czy jakoś tak. Tylko że ona nie mogła stać się niewidzialna. Dobra, mniejsza o to. Poznanie imienia tej harpii nie sprawi, że będę mogła ją pokonać. Pewnie Annabeth zaraz coś wymyśli. Dobra, nie. Nie mogę jak jakaś idiotka siedzieć tutaj pod ścianą, kiedy oni walczą i liczyć na to, że córka Ateny coś wymyśli. Zresztą harpia nic nam nie robi... Właśnie! Ona nic nam nie robi! Ma nas jedynie zatrzymać, ale jeśli sama się wymknę... W mniej niż sekundę w mojej głowie narodził się  zwariowany plan, który postanowiłam wcielić w życie.
Powoli zaczęłam się przesuwać w stronę Drake'a, a następnie szepnęłam mu do ucha by oddał mi swój miecz. Niechętnie, ale na szczęście mi zaufał. Wymknęłam się drzwiami, po czym zaczęłam szukać jakiejkolwiek kropelko wody. Na moje nieszczęście nie było całkowicie nic. Postanowiłam się skupić. Może przy odrobinie szczęścia uda mi się samej wyprodukować wodę? Dobra, skupienie. Zamknęłam oczy. Skupienie i myślenie tylko o tej nieszczęsnej cieczy... Bogowie, czemu właśnie kiedy chcę myśleć jedynie o jednej rzeczy, do głowy przychodzą mi miliony innych myśli?
Nie ma za co.
Podskoczyłam zaskoczona i dopiero po chwili doszła do mnie informacja, że ten głos odezwał się tylko w mojej głowie. Otworzyłam powoli powieki, po czym ujrzałam przed sobą, leżącą na ziemi, buteleczkę z odrobiną zwyczajnej wody.
- Dzięki, tato - mruknęłam pod nosem, ale zaczęła we mnie kiełkować nadzieja.
Okręciłam nakrętkę z pojemnika i zaczęłam powiększać objętość płynu. Gdy pomieszczenie było już prawie całe wypełnione cieczą, otworzyłam drzwi do pomieszczenia, gdzie moi przyjaciele całkowicie bez poczucia czasu cały czas walczyli z harpią. Woda za moją pomocą zaczęła wlewać się do pokoju. Sterowałam ją tak, by omijała twarze półbogów, a oni zaprzestali bezsensownej walki. Zaczęli przyglądać się temu co robię. 
W końcu woda doszła do ostatniego kąta i zgodnie z moimi przewidywaniami... Ominęła niewidzialny kształt wielkości ptaka z ludzką głową, czyli harpię. Podeszłam do niej i wbiłam miecz Drake'a w jej ciało. Następnie zaczęłam zmniejszać objętość wody, po czym schowałam ją do buteleczki.
Ogarnęłam wzrokiem przyjaciół i udając, że nie widzę ich zdziwionych min oraz ledwo powstrzymując się od śmiechu, zapytałam:
- To teraz mogę Wam opowiedzieć mój sen?


Mamy już 30 rozdziałów :) Prosimy o komentarze!Ala i Maria

18 komentarzy:

  1. Supeerasny rozdzial ;) czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuper !!! No nie wierzę !!! Jak oni mogli nie słuchać Kate ?
    Chciałabym zobaczyć ich miny kiedy ich uratowała XD
    Czekam na następny rozdział i życzę duuużo weny !!! :D
    Asikeo^^
    PS.Zapraszam do siebie na bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. super rozdział, tylko szkoda że tak długo trzeba było czekać :c tłumaczcie sie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ^^ A co tłumaczenia się... Ech, brak czasu, synchronizacji. W końcu jesteśmy dwie i musimy dojść do porozumienia :)

      Usuń
  4. Primo, przepraszam Was za opóźnienie, ale same wiecie, jak to jest - do środy szkoła, potem świętowanie początku długiego weekendu u koleżanki, później lepienie pierogów u babci i jak tak się człowiek zastanowi, to dużo tego wolnego nie zostaje. Ale od poniedziałku są matury, więc dopiero w czwartek wracamy :) Dobra, już tam mniejsza o to, bo jeszcze się rozpiszę i znów przekroczę limit. Ad rem!

    Hm, tak w sumie to też razem z Kate się zastanawiałam, co zmienia obecność ich dwójki. Ok, mają broń, ale skoro Piper zdołała przekonać strażnika, by wszedł do środka, to nie mogła go też namówić do oddania kluczy? A nawet gdyby nie, to ostatecznie mieliby przewagę liczebną, sześć do jednego, a jakoś tam walczyć wręcz chyba potrafią, nie? A mamy tu zmieniającego się Franka i Hazel, która całkiem nieźle sobie radzi w różnych tunelach, i... Dobra, nie będę może krytykowała planu córki bogini mądrości, bo sama pewnie bym nic lepszego nie wymyśliła. Ale niewysłuchanie Kate było wręcz podejrzanie głupie jak na Annabeth, bo ona zazwyczaj nie popełnia tego typu błędów. Może po prostu już naprawdę chciała się wydostać z tej piramidy? Naprawdę dziwię się, że nie dali dojść Kate do słowa. Zwłaszcza Drake. Przecież ją zna, więc powinien wiedzieć, naprawdę chodzi jej o coś ważnego. Dobra, może lepiej już zostawię ten temat.Co do snu Kate, to zastanawiam się, kto jest z Evą, skoro używała liczby mnogiej. To musi być ktoś, kto jest zaznajomiony z piramidą, bo inaczej skąd by wiedzieli, gdzie jest więcej o potworów i że tego, kto wyjdzie, czeka śmierć? Hm... No nic, mam nadzieję, że niedługo się tego dowiemy. A potem ta harpia... Zastanawiam się, jakim cudem była niewidzialna. I jeżeli miała ich tylko zatrzymać, to znaczy, że już wiedzą o ich ucieczce? Przyznam, że zaskoczyła mnie pomoc Posejdona. Nie sądziłam, że aż tak się zaangażuje, ale w sumie to dobrze. Kolejny potwór z głowy. Spodobało mi się to wielkie wejście Kate. Teraz o faktycznie powinni posłuchać o jej śnie!

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Lakia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ^^
      Nikt nie chciał kwestionować słów Annabeth, ponieważ była ogólnie uznawana za najmądrzejszą i ufali jej. Myśleli, że jeśli ona coś mówi to tak pewnie jest. Jeśli chodzi o harpię to oni jeszcze nie wiedzą, że oni uciekli. Ona po prostu jest jak strażnik - jeśli ktoś się ewentualnie uwolni to ona go zatrzyma. :)

      Usuń
    2. Nie ma za co :)
      Rozumiem pozostałych, bo sama też w życiu bym nie podważała decyzji jakiegokolwiek dziecka Ateny (za głupia na to jestem :P), ale sama Annabeth mnie zaskoczyła, ignorując ważne informacje. To chyba do niej nie podobne, co? Dobra, z tą harpią to mój błąd. Jakoś tak uznałam, że skoro miała ich tylko zatrzymać, a nie zranić czy coś, to pewnie wie, z kim ma do czynienia, więc może już ucieczka wyszła na jaw... Hm, poprzednim razem to jakoś miało sens. No nic, głupota nie boli :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Nadrobiłam wszystkie rozdziały i stwierdziłam, że bardzo podoba mi się to opowiadanie. Taka tematyka to dla mnie coś nowego, więc tym lepiej. Macie talent. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. <3

    http://banshee-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Bądźcie ze mnie dumne, albowiem przeczytałam w końcu wasz rozdział XD. No dobra a teraz do rzeczy, rozdział genialny i..., i..., i... i... nic, nie no żart XD jest super, genialny i wogóle. Życze wam weny i wszystkiego inniego c:
    Kocham was :*
    Lelanna

    P.S piszę ten komentarz pod wpływem głupawki, więc jest troche głupawy XD
    P.S2 Maria!!!!! Idź pisz rozdzia u nas !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Serdecznie zapraszamy na bloga lily-vs-james.blogspot.com
    Zostaje on odwieszony.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej.
    Odkryłam tego bloga stosunkowo niedawno, w końcu udało mi się wszystko przeczytać (30 rozdziałów w 2 dni XD W sumie całkiem dobry wynik). Bardzo fajnie piszecie, macie łatwy styl pisania, jednak naprawdę mogłybyście dodawać rozdziały częściej. Nie mówię, żeby od razu codziennie, ale może co dwa tygodnie? Lub trzy?
    Pozostawiam Wam tą decyzję.
    Pozdrawiam, życzę oceanu weny, czekam na next...
    Wasza nowa fanka
    Adżes
    PS Zapraszam do mnie. Link w spamie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Milo nam, że nass blog Ci się podoba :) Chciałbyśmy żeby notki pojawiały się częściej, ale jest to stosunkowo trudne, m.in. dlatego, że Maria od dłuższego czasu nie ma dostępu do komputera. Mimo wszystko staramy się i mamy napisaną połowę następnego rozdziału, który będzie chyba trochę dłuższy niż zazwyczaj.

      Jak znajdę czas to zajrzę na Twojego bloga :)

      Usuń
  9. Ave Maria, Ave Ala!
    Wasz blog jest... Wow. Naprawdę. Jest wspaniały. Te wszystkie zagadki, czy też sytuacje, przez które tarzałam się po podłodze... Dziękuję :)
    ~ Córka Posejdona
    PS Chciałam jeszcze powiedzieć Marii, że w poprzednim rozdziale miałam zawał xD
    PS2 Czekam na kolejny rozdział. Kiedy będzie?

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Super!!!! :) Kiedy kolejny rozdział? :)
    Pozdrawiam, Vaniljowa.
    PS. Jestem nową czytelniczką i teraz jestem na anonimowym ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Geniusz twórczy po prostu <3 Zakochałam się *.* I do tego jeszcze "Hurt" :D
    Świetnie piszesz, dużo akcji, ostatnie słowa wymiatają x ddd
    Weny życzę i czekam na nn ^^
    xoxo ;*

    Zapraszam: percy-and-annabeth.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń